"Pierwsza miłość" to jedna z popularniejszych produkcji emitowanych na Polsacie. Serial już od 19 lat bawi i wzrusza widzów. Dla wielu aktorów był też trampoliną do kariery. Aleksandra Zienkiewicz, która wciela się w Kingę Kulczycką, występuje od pierwszego odcinka i to właśnie dzięki tej roli zyskała rozpoznawalność. Fani natomiast przez lata mogli obserwować, jak zmienia się ich ulubiona bohaterka. Trzeba przyznać, że gwiazda Polsatu w niczym nie przypomina już siebie z pierwszych odcinków.
Aleksandra Zienkiewicz już w czasach szkolnych zainteresowała się aktorstwem. W liceum wybrała nawet specjalną klasę o profilu teatralnym. Jednak nie udało jej się dostać na wymarzone studia. Zamiast tego zdecydowała się na podjęcie nauki w Policealnym Studium Animatorów Kultury "SKiBA" na kierunku Animator Działań Teatralnych, który ukończyła w 2006 roku. Debiut zaliczyła jeszcze przed otrzymaniem dyplomu. W 2003 roku wystąpiła w niezależnym filmie "List", a rok później wygrała casting do roli Kingi w "Pierwszej miłości".
W serialu Polsatu gra od samego początku, a sympatię widzów zyskała praktycznie od razu. Jej postać przeszła przez ostatnie lata wiele zmian i życiowych perturbacji. Początkowo była "czarną owcą" w rodzinie, która wprost przyciągała dramaty. Po urodzeniu dziecka spoważniała. Zmienił się także jej wizerunek. Porównując kadry z pierwszych odcinków, do współczesnych, od razu widać, że Kinga wydoroślała. Więcej zdjęć Aleksandry Zienkiewicz znajdziecie w galerii na górze strony.
Jeszcze przed wakacjami Kinga Kulczycka usłyszała druzgoczącą diagnozę. Bohaterka grana przez Aleksandrę Zienkiewicz zachorowała na raka piersi. Zszokowana kobieta długo nie będzie potrafiła podzielić się z bliskimi informacjami o swoim stanie zdrowia. Ten natomiast zacznie się cały czas pogarszać. W najnowszych odcinkach partnerka Janka (Maciej Mikołajczyk) podda się operacji, która będzie mogła uratować jej życie. Fani jednak spekulują, że aktorka żegna się z produkcją, a scenarzyści w ten sposób chcą to wytłumaczyć. Myślicie, że Kinga faktycznie umrze? ZOBACZ TEŻ: Po dawnej fryzurze ani śladu. Aneta Zając zafundowała sobie grzywkę. "Petarda!".