Wpadka za wpadką w TVN24. Nowe studio okazało się feralne. "Trochę jak w Jamesie Bondzie"

Piątkowy odcinek programu "Wstajesz i wiesz" był wyjątkowo nieudany dla dziennikarzy. Zawiniła technika. Próbowali obrócić sytuację w żart.

4 sierpnia w redakcji TVN24 można z powodzeniem nazwać zakręconym piątkiem. Poranny program "Wstajesz i wiesz" okazał się wyjątkowo problematyczny dla dziennikarzy. Zawiniła technika, na którą nikt nie ma wpływu. Prezenterzy próbowali wybrnąć z sytuacji i obrócić ją w żart. Taki to już urok programów na żywo.

Zobacz wideo Ewelina Flinta zagra w serialu? Ocenia, kto mógłby ją podrobić w "Twoja twarz brzmi znajomo"?

Seria awarii w TVN24. Prowadzący próbowali wybrnąć z sytuacji

W przypadku piątkowego odcinka programu śmiało można mówić o złośliwości rzeczy martwych. Niestety praca w telewizji, tym bardziej na żywo, to ryzyko sytuacji, których nie ma w scenariuszu. Czasem wpadki są natury ludzkiej, prowadzący przejęzyczy się, pomyli pojęcia, nazwiska. Czasami jednak nieprzewidziane sytuacje zaskakują dziennikarzy. Tak było w przypadku najnowszego odcinka "Wstajesz i wiesz" w TVN24. 

Program informacyjny stacji od piątku nagrywany jest w nowym studio. Nie wszystko jednak było dopięte na ostatni guzik. Widzowie, którzy rano włączyli TVN24, byli świadkami licznych problemów technicznych. Były problemy z dźwiękiem, niedopasowany czas przejść czy kłopoty z podświetleniem.

Prowadzący Rafał Wojda miał nie lada zadanie o poranku. Początkowo starał się nie zwracać uwagi na niesprzyjające warunki w pracy. Jednak kiedy nadszedł moment na prognozę pogody, a podest z Tomaszem Zubilewiczem się nie podświetlił, prowadzący musiał zareagować. Więcej zdjęć znajdziecie w galerii u góry strony.

Wpadka w programie 'Wstajesz i wiesz'
Wpadka w programie 'Wstajesz i wiesz' Fot. TVN24, player.pl
Pani Justyno, nie wiem, czy pani zwróciła uwagę na człowieka w mroku? - zwrócił się do współprowadzącej. - Człowiek w mroku, który już jest przygotowany do spotkania z państwem. Wygląda jak gwiazda zapowiadająca najnowszą prognozę pogody - mówił. - Zaraz będzie wyglądał, jak tu się światełko jakieś zapali - dorzuciła z nadzieją współprowadząca.

Prowadzący i pogodynek próbowali obrócić całą niezręczną sytuację w żart. Kiedy już światło zostało naprawione, postanowili rozluźnić atmosferę kawałami o Jamesie Bondzie. "O, jest! Trochę jak w Jamesie Bondzie, drodzy państwo. Agent królewskiej pogody Tomasz Zubilewicz. Co tam w pogodzie?" - powiedział prowadzący. "Pani Justyno, dziękuję. Ja spróbuję do Tomka podejść, żebyśmy się razem poczuli jak agenci królewskiej mości" - zwrócił się do współprowadzącej. Prezenter pogody wtrącił się do rozmowy. "Ty będziesz moim zastępcą czy ja twoim?" - zadał żartobliwie pytanie. "Jeżeli ty będziesz Batmanem, to ja mogę być Spider-Manem" - skwitował dziennikarz. Taki piątkowy poranek to dopiero sposób na rozbudzenie. Czyżby technologia i studio postanowiło wcześniej zacząć weekend?

Więcej o: