Carrie Fisher miała zaledwie 19-lat, kiedy reżyser "Gwiezdnych Wojen" wręczył jej scenariusz i oznajmił, że będzie nową księżniczką Leią. Nową, ponieważ w tamtym momencie casting był już zakończony, a George Lucas odrzucił przed nią wiele utalentowanych aktorek. Po latach Fisher przyznała, że rolę tę otrzymała "przez łóżko", jednak prawdziwy romans miał się dopiero zacząć.
Po przeczytaniu scenariusza uwagę młodej Carrie Fisher przyciągnął Harrison Ford, który grał Hana Solo. Aktorki nie odstraszył nawet fakt, że Ford był o 14 lat starszy, miał żonę i dwójkę dzieci. Namiętne uczucie opisane w skrypcie miało się przemienić w gorący romans poza planem.
Miałam obsesję na punkcie Harrisona na długo, zanim to stało się modne. Byłam w pewnym sensie trendsetterką - przyznała publicznie w 2000 roku podczas rozdania nagród American Film Institute Lifetime Achievement Award.
Aktorzy spotkali się na imprezie organizowanej przez ekipę pracującą przy "Gwiezdnych Wojnach". Fisher wypiła za dużo alkoholu i potrzebowała pomocy. Otrzymała ją od Forda, który zawiózł ją do domu. Para wylądowała w łóżku, a plan uwiedzenia Harrisona stał się rzeczywistością. Aktor jednak nie wiązał przyszłości z młodą aktorką. Relacja była dla niego tylko odskocznią od problemów małżeńskich, z którymi zmagał się w tamtym czasie.
Był to bardzo długi jednorazowy numerek. Trwał trzy miesiące. Polegał na piciu alkoholu, paleniu marihuany i uprawianiu seksu - stwierdził gwiazdor cztery dekady później.
W swojej książce Carrie Fisher opisuje szczegóły tego krótkiego romansu. Potajemne schadzki, spotkania na planie, w dzień i w nocy. Przeświadczenie, że Ford jest tym jedynym. Po zakończeniu zdjęć do "Gwiezdnych Wojen" ich relacja dobiegła końca. Harisson wrócił do żony, a Fisher po latach zrozumiała, że to nie miłość, a samotność napędzała ich uczucia.