Chcieli wkopać Tuska, wkopali się sami. Wpadka w serialu Rachonia "Reset". Naprawdę tego nie zauważyli?

Za nami emisja drugiego odcinka produkcji "Reset". Choć serial TVP swoją treścią wzbudza wiele kontrowersji, to dla strażników poprawnej pisowni najbardziej sensacyjny jest jeden moment. Twórcy programu popełnili małą gafę w napisach.

12 czerwca na antenie Telewizji Polskiej zadebiutował wzbudzający kontrowersje serial publicystyczny "Reset", za którym stoi znany widzom TVP Info Michał Rachoń i historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Program, według opisu, przedstawia historię tzw. polsko-rosyjskiego resetu z lat 2007–2015. Wielu komentatorów uważa, że "Reset" jest bezpośrednim atakiem na Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, których już w drugim odcinku oskarżono o rozmowy z Putinem na temat rozbioru Ukrainy. Internautom tuż po premierze programu udało się znaleźć kilka błędów. Jednym z nich jest... literówka w istotnym nazwisku. 

Zobacz wideo Według jakich zasad pracują dziennikarze TVP?

Wpadka w "Resecie" TVP. Widać to na końcu

Oglądającym "Reset" na myśl często przychodzą znane sensacyjne seriale, które program TVP miałby przypominać. Wśród internetowych recenzji często można natrafić na porównanie do "Z Archiwum X" czy... "Sensacji XX wieku". Niektórzy porównują nawet Michała Rachonia do Bogusława Wołoszańskiego, gdyż redaktor stara się przybrać podobną postawę czy ton głosu. Ważna jest również scenografia, w której nie brakuje chwytów właśnie z tych produkcji, np. pokazywane są stare radzieckie mapy, postsowiecki magazyn broni, głowice atomowe. Do tego wszechogarniający klimat spisków, ukrytych zamiarów, tajemnicy. Autorzy serialu sprytnie też operują strachem widzów, pogrążając ich w mrocznej atmosferze wielkiej intrygi. 

Twórcy przyznają otwarcie, że faktycznie jeden konkretny serial był dla nich dużą inspiracją. Jednak nie jest to żaden z tych, który obstawiali widzowie. Czołówka programu została zainspirowana produkcją Amazona opartej na bestsellerowej serii sensacyjnych powieści Toma Clancy'ego. Informacja o tym zapożyczeniu przedstawiona jest w napisach końcowych. Jest tylko jeden problem. Wkradła się tam literówka. Czytamy: "Intro serialu inspirowane ekranizacją powieści Toma Clancy'ego Jack Rayan". Jak już się domyślacie, powinno być "Jack Ryan". Zabrakło też cudzysłowu, ale znikające w tajemniczych okolicznościach znaki interpunkcyjne są nieco mniej sensacyjne. 

'Reset'
'Reset' screen TVP VOD

Do KRRiT wpływają skargi na "Reset" TVP. Chodzi o drastyczne zdjęcia

TVP triumfuje, informując, że drugi odcinek serialu "Reset" obejrzało 1,6 milionów widzów. Jednak nie wszyscy byli zadowoleni. Poza tym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji napłynęły cztery skargi na produkcję Michała Rachonia i dr hab. Sławomira Cenckiewicza. "Cztery skargi… Film obejrzały w telewizji i sieci prawie trzy miliony widzów…" - skomentował redaktor na Twitterze. Jednak zarzuty, jakie zgłoszono KRRiT, są poważne. Ich autorzy zarzucili twórcom "Resetu" między innymi brak obiektywizmu oraz manipulację. Zwrócono również uwagę na niektóre drastyczne ujęcia. 

Negatywnie na temat produkcji wypowiedzieli się również występujący w nim eksperci. Zaledwie kilkanaście godzin po emisji pierwszego odcinka poinformowali, że żałują, że się tam pojawili. "Byłem bardzo rozczarowany, gdy dowiedziałem się, że polski film dokumentalny zatytułowany 'Reset', w którym się wypowiadałem, jest wykorzystywany do ataku na Radosława Sikorskiego jako (polityka - przyp. red.) prorosyjskiego i stara się wykluczyć go z polskiej polityki. Nie przychodzi mi na myśl wiele osób, które skuteczniej sprzeciwiały się Putinowi niż Radek" - napisał Bill Browder, jeden z najzagorzalszych krytyków polityki Putina. Swoje niezadowolenie wyraził również brytyjski publicysta Edward Lucas, stając w obronie Radosława Sikorskiego. Michał Rachoń uznał jego wypowiedź za próbę cenzurowania "Resetu". 

Więcej o: