"Rodzinny ekspres" był religijną audycją Telewizji Polskiej skierowaną do rodzin. W każdym odcinku przeprowadzano rozmowy z zaproszonymi gośćmi, które przeplatano filmowymi felietonami. O programie było jednak głośno najbardziej przez jego prowadzącego, Rafała Patyrę, który potrafił wzbudzić kontrowersje niektórymi wypowiedziami przed kamerą. Teraz jednak stacja ogłosiła, że kończy z emisją "Rodzinnego ekspresu".
W czerwcu wyemitowano 284. odcinek "Rodzinnego ekspresu", który jak się okazuje, będzie ostatni. W mediach społecznościowych zamieszczono pożegnanie. "Nasz program dojechał do swojej stacji końcowej. 284. odcinek był jednocześnie ostatnim. To był wyjątkowy czas, to była wielka wartość i piękna podróż" - mówił na nagraniu prowadzący, Rafał Patyra.
Program emitowano go nieprzerwanie do 2017 roku. Najważniejszym jego elementem był temat wiary. "Audycja pomaga rodzinom w głębszym przeżywaniu istoty rodzinności w duchu chrześcijaństwa. Tematy programu wyznacza samo życie – mówimy o problemach i bolączkach współczesnych rodzin – oraz kalendarz liturgiczny" - zapewniali twórcy formatu. Poza tym znalazło się w nim również miejsce na tematy podróżnicze czy lifestylowe. Stałym punktem był "kącik dobrej książki i nie tylko", w którym prezentowano ciekawy film, książkę lub grę dla dzieci i rodziców.
Rafał Patyra prowadził "Rodzinny ekspres" od samego początku. Znany był ze swojego niekiedy ciętego języka i wzbudzających kontrowersje twierdzeń. W 2020 roku, gdy w Polsce trwały protesty po ogłoszeniu wyroku Trybunały Konstytucyjnego w sprawie aborcji, głośno było o jego wypowiedzi na temat średniowiecznych kar dla kobiet.
Co szczególnie ciekawe, surowe kary groziły też kobietom za wszczęcie kłótni na forum publicznym. Winowajczynie musiały się liczyć z tym, że będą musiały odbyć spacer wokół rynku z przywiązanym do szyi kamieniem. Kto wie, czy podobnych zasad nie byłoby warto wprowadzić w życiu publicznym obecnie - mówił wtedy w programie Patyra
Prowadzący "Rodzinnego ekspresu" jakiś czas temu przyznał się także do tego, że w przeszłości miał romans. Owocem związku z kochanką była nawet córka. Żona przebaczyła mu jednak skok w bok. Do pojednania miała się przyczynić - jak opowiadał redaktor - wizyta w Częstochowie. Mówił wówczas, że "z pomogą Boga zaczął wychodzić z kryzysu". Nie utrzymuje kontaktu z pozamałżeńską córką. W rozmowie z "Dobrym Tygodniem" zdradził, że dziewczyna nie chce się z nim spotykać.