Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski mieli po niespełna 23 lata, gdy poznali się w Zakopanem. Od razu połączyło ich płomienne uczucie, więc nie czekali długo ze sfinalizowaniem swojego związku. Pobrali się po dziewięciu miesiącach - we wrześniu 1996 roku. Niedługo potem, w 1997 roku na świat przyszedł ich pierworodny syn Franciszek, który dzisiaj już sam jest ojcem. W 2006 roku z kolei Paulina urodziła drugiego chłopca - Juliana.
"Kobieta petarda" nie gryzie się w język i tym razem również tak nie było. Dziennikarka wzięła udział w filmie dokumentalnym "Hejting. Epidemia nienawiści", którego premiera zaplanowana jest na 8 czerwca na YouTubie. W zajawce filmu zdradziła m.in. co miał powiedzieć jej były już mąż na dosłownie chwilę przed rozwodem, do którego doszło w 2020 roku.
Nie mam zgody na opuszczanie kobiet w chorobie, tak jak opuszczono mnie. Całe życie wszystkim pomagałam, całe życie byłam dla wszystkich, budowałam karierę mojego męża i kochałam go bardzo, budowałam rodzinę, pomagałam teściom, rodzicom, dziadkom, znajomym, bo uważałam, że na tym polega świat, ale kiedy chorujesz i nagle zostawia cię pracodawca i człowiek, którego kochasz i nazywa cię kosztem i problemem - ja nie mam na to zgody. I dlatego się rozwiodłam - przyznała.
Paulina Smaszcz śmiało mówi, że nie będzie siedzieć cicho, ponieważ "nie daje zgody na niszczenie rodzin". Oczywiście nie obyło się bez wypomnienia dziennikarzowi TVP jego nowego związku. Jak wiadomo, ten zakochał się w koleżance z pracy - Katarzynie Cichopek, z którą ochoczo wstawia zdjęcia na mediach społecznościowych.
Tylko głos tego, kto mówi, będzie słyszalny. W związku z tym ja nie mam zgody na kłamstwa. Ja nie mam zgody na niszczenie rodzin, tylko dlatego, że komuś jest źle w tym związku, więc przeskakuje na nowy związek - dodała.