Małgorzata Potocka od lat zaliczana jest do grona najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Była żona Grzegorza Ciechowskiego zagrała m.in. w serialach takich jak: "Plebania", "Barwy szczęścia" czy "Matki, żony i kochanki". Ostatnio pojawiła się w produkcji Netfliksa "Gang zielonej rękawiczki". W programie "Gwiazdozbiór Jaruzelskiej" poruszono kwestię pracy na planie z reżyserami. Okazało się, że Potocka ma do nich sporo zastrzeżeń. Niektóre uwagi nazwała wprost "chamstwem".
W programie Moniki Jaruzelskiej Małgorzata Potocka rozwodziła się na temat przekraczania granic przez reżyserów. Aktorka zaznaczyła, że bywają sytuacje, gdy człowiek czuje się upokorzony i obrażany w pracy, a to nie jest w porządku. Według Potockiej uwaga reżyserska to jedno, ale chamstwo nie powinno mieć miejsca.
Wyczuwasz doskonale, kiedy grasz, a kiedy jesteś obrażana, upadlana i poniżana. Jest duża różnica, kiedy na scenie aktorka słyszy od reżysera: "może pani w supersamie sprzedawać", bo nie wyszła jej scena. Czujesz wtedy, że to nie na tym polega. To nie jest uwaga reżyserska, to jest chamstwo! - powiedziała wzburzona Małgorzata Potocka.
W wywiadzie u Jaruzelskiej Małgorzata Potocka przywołała postać dwóch reżyserów, z którymi przed laty pracowała. Wspominała, że Kazimierz Kutz przeklinał na planie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Był fantastycznym człowiekiem i te wulgaryzmy nie robiły na nikim wrażenia. Aktorka nie ma jednak dobrych doświadczeń w pracy z Ryszardem Filipskim. Stwierdziła, że w pewnym momencie po prostu zeszła ze sceny.
To, że Kazimierz Kutz przeklinał i rzucał mięsem na prawo i lewo, ale go kochałaś, bo był najcudowniejszym człowiekiem na świecie, fantastycznym reżyserem. W związku z tym doskonale czujesz tę granicę, jeżeli jesteś wrażliwym człowiekiem (...). Ja nie akceptuję chamstwa. Ja też na planie filmowym czy na scenie, kiedy reżyser zachował się chamsko - właśnie tak było z Filipskim - po prostu zeszłam ze sceny i wyszłam z teatru - dodała Małgorzata Potocka.