Książę Harry i Meghan Markle doczekali się pierwszego dziecka cztery lata temu. Mały Archie przyszedł na świat w maju 2019 roku w Wielkiej Brytanii, zaś ostatnie dwa miesiące ciąży Meghan długo pozostawały owiane tajemnicą. Para na ten czas zaszyła się we Frogmore Cottage, a księżna Sussex nie pokazywała się publicznie w ogóle, spędzając czas pozostały do rozwiązania z mieszkającą razem z nimi matką.
Przez prawie cztery lata opowieść o tych długich tygodniach utrzymali w tajemnicy - do momentu, gdy książę Harry sprzedał ją w całości, łącznie z najbardziej intymnymi szczegółami, w autobiografii. W opisie porodu Meghan znalazło się właściwie wszystko.
Meghan Markle miała ponoć w planach poród domowy, jednak przedłużające się oczekiwanie doprowadziło do tego, że nie było to już możliwe. Termin minął, zaś żona Harry'ego wciąż jeszcze nie czuła, że "to już czas". Media dowiedziały się o narodzinach Archiego pół dnia po tym, jak przyszedł on na świat - była to sytuacja całkowicie odmienna od wszystkich porodów księżnej Kate. Meghan i Harry utrzymali w tajemnicy wszystko, co stało się na sali porodowej, wymknęli się do i ze szpitala niezauważeni. I pewnie nigdy byśmy się nic nie dowiedzieli, gdyby Harry tego nie opisał w swojej książce.
W szpitalu czekała na parę prywatna sala porodowa, która była dostosowana do porodu przypominającego poród domowy. Nie zabrakło gazu rozweselającego, który Harry prawie w całości zużył na siebie. Meghan próbowała przyspieszyć poród, podskakując na piłce. Książę Harry zadbał o to, żeby było przytulnie i kojąco:
Meg weszła do basenu, ja włączyłem kojącą muzykę. (...) Mieliśmy w torbie te same elektryczne świece, które rozmieściłem w ogrodzie w wieczór oświadczyn. Rozstawiłem je w pomieszczeniu. Postawiłem też na stoliku fotografię mamy. To był pomysł Meg - pisał książę w autobiografii "Ten drugi".
A potem przeszedł do szczegółów fizjologicznych. Wspomniał o minimalnym rozwarciu, o zastrzykach ze znieczuleniem. Nie mogło zabraknąć widoku "małej główki wyłaniającej się z łona", choć Harry wcale nie chciał na to patrzeć, ale jednak spojrzał i teraz opisuje, żebyśmy również i my mogli zobaczyć oczyma wyobraźni ten sam widok co on.
Okazuje się, że poród nie do końca przebiegał zgodnie z oczekiwaniami. Archie rodził się owinięty na szyi pępowiną, co stwarzało zagrożenie dla jego życia. Na szczęście z relacji z pierwszej ręki - czyli od dbającego o prywatność Harry'ego - wiemy, że wystarczyło jeszcze tylko jedno pchnięcie przez Meghan, które uratowało całą sytuację.
Choć prasa czekała na informacje o najmłodszym członku rodziny królewskiej, książę z małżonką i mającym zaledwie godzinę synem wymknęli się ze szpitala i niezauważeni przez nikogo wrócili do Frogmore Cottage. Informacje o trwającym porodzie podano kilka godzin później, czym wywołano małe zamieszanie, bowiem niektórzy dziennikarze dysponowali już nieoficjalnymi wiadomościami o zakończeniu całej akcji porodowej.