Zofia Zborowska niedawno pokazała zdjęcie córki od przodu, jednak jej twarz została zasłonięta włosami. Aktorka nie chce upubliczniać wizerunki Nadziei, a fotografia była "pstryczkiem w nos" w stronę ciekawskich internautek. To jeszcze bardziej zdenerwowało obserwatorki, zwłaszcza że Zborowska chętnie opowiada o córce, więc ich zdaniem powinna ją pokazywać. "Od początku jesteśmy informowani o Nadzi, czy przespała noce, nawet o rozszerzaniu diety, czy treningu zasypiania, a nawet o tym, jaki przewijak miała, więc o jakiej tu prywacie mówić?", "Skoro nie chce pani pokazywać twarzy dziecka, to po co publikować zdjęcia, filmy, udzielać wywiadów na temat dziecka, pokazywać je w różnych okolicznościach itp." - brzmiały niektóre z komentarzy. Zofia Zborowska odpowiedziała na nie na InstaStories, dziwiąc się, że ktoś poświęca czas, pisząc takie komentarze. Nagranie wypowiedzi nie było jednak proste, bo w tle nieustannie wołała ją córka.
Zofia Zborowska zaczęła swoją wypowiedź od tego, że nie dziwi się influencerkom, które tworzą bardzo bezpieczny content, bo nie jest trudno narazić się obserwatorkom. "W ogóle się nie dziwie laskom, które prowadzą media społecznościowe w sposób bardzo bezpieczny i daleki od nich, aby absolutnie nikogo nie urazić. Najlepiej być 'mydłem', bo mydło jest super, nie ma zdania, ma poczucie humoru, takie jak 99 proc. innych ludzi i nie wypowie się na tematy polityczne, na tematy praw kobiet, więc będzie mogło robić dużo reklam, bo im bardziej ktoś jest mydłem, tym lepiej dla reklamodawcy, bo ilość przypie*dolki ze strony ze strony 'Grażyn' jest zatrważająca" - mówi.
W dalszej części dodaje, że sama widzi błędy innych rodziców, jednak mimo to nie komentuje i nie wyraża głośno swojego zdania. W tym czasie zaczęła wołać ją córka. Zofia Zborowska zapewniła ją, że już "idzie", jednak kontynuowała swój wywód.
Jest mnóstwo kont i mnóstwo osób, które mnie doprowadzają do szału w necie, w mediach społecznościowych, z którymi się nie zgadzam tak, że aż po prostu nie mogę. Gdzie widzę, że są popełnione błędy np. w stosunku do wychowywania dzieci, które ja uważam za karygodne, ale czy ja podchodzę do tych ludzi i im to piszę? Nie, ja nawet tych ludzi nie obserwuję. A jeśli obserwuję, bo to moi znajomi, nie komentuję - zapewnia.
Zofia Zborowska narzeka na obserwatorki Instagram.com/zborowskazofia
Nadzieja jednak nie odpuszczała i wciąż mogliśmy w tle słyszeć "mamo, mamuś". Gwiazda po raz kolejny odpowiedziała córce "już do ciebie idę kochanie", ale zakończyła jeszcze swoją wypowiedź. "To jest dla mnie niesamowite, dlaczego to wzbudza takie emocje i tak wkurza te laski, że ja opowiadam o swojej córce, a nie pokazuje jej twarzy, że wóz albo przewóz, albo w ogóle o niej nie mówię, albo pokazuje wszystko. Jest to dla mnie jakąś taką abstrakcją. I ten sposób komentowania jest taki, żeby właśnie obrazić albo sprawić przykrość, wbić szpilę. I później te osoby się dziwią, że ja je blokuje" - dodała i zapewne (mamy nadzieję) udała się do córki. Na koniec dodała jeszcze zdjęcie Nadziei z tatą, tym razem jednak tyłem.
Andrzej Wrona z córką Instagram.com/zborowskazofia