W ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację "Stary Młyn" w Łomży. Właściciel i jego partnerka otworzyli pierogarnię, która na początku cieszyła się sporym powodzenie, ale inflacja i wysokie rachunki całkowicie zrujnowały ich biznes. Kiedy restauratorka odwiedziła lokal, była przerażona tym, co zastała na miejscu i nie przebierała w słowach. "Takiego gówna jeszcze nie jadłam", "Dajecie w tym lokalu przykład, że polskie pierogi są do dupy" - skwitowała Gessler. Jak się okazuje, program obejrzała znana ze stacji TVN Dorota Zawadzka, która w latach 2006-2008 prowadziła show "Superniania". Skrytykowała zachowanie Magdy Gessler, a relację z oglądania odcinka opisała na Facebooku.
Mimo że Dorota Zawadzka nie prowadzi już własnego programu, a jej metody wychowawcze przedstawiane w "Superniani" są po latach mocno krytykowane, to psycholożka pozostała aktywna w sieci i na bieżąco komentuje aktualne wydarzenia z show-biznesu. Tym razem Zawadzka postanowiła podzielić się z fanami wywodami na temat zachowania Magdy Gessler w programie "Kuchenne rewolucje". Jak wiadomo, najsłynniejsza polska restauratorka nie gryzie się w język, potrafi krzyknąć i siarczyście przekląć, a rzucanie talerzami to już klasyk w programie. Za tę ognistą krew kochają ją widzowie i program od 26 sezonów nie traci na popularności. Inne zdanie na ten temat ma jednak Dorota Zawadzka, która uważa, że to psuje dzieci i młodzież. Wygląda na to, że "Superniania" chętnie skierowałaby "koleżankę" ze stacji na kilkugodzinną sesję na "karnym jeżyku". Wpis psycholożki od razu spotkał się z reakcją oburzonych fanów, którzy stwierdzili, że "to jest najlepsze w tym programie". "Te wulgaryzmy Madzi to jest dosadny sposób wypowiedzi, od razu przekaz dociera do ludzi", "Wolę gdy dorośli ludzie rzucą sobie parę siarczystych słów, niż gdy "Superniania" zamęcza dziecko karnym jeżykiem. Co jest bardziej szkodliwe?", "Wszak rzecz w tym, by język giętki wyraził to, co pomyśli głowa" - czytamy w komentarzach.
Palec zatrzymał mi się na "kuchennych rewolucjach". Dziesięć minut kilkanaście wulgaryzmów w ustach prowadzącej. Nie pojmuję… - napisała zniesmaczona Zawadzka.
W "Superniani" Dorota Zawadzka pomagała rodzicom niesfornych dzieci je okiełznać. Jej metody wychowawcze już wtedy budziły kontrowersje. To właśnie Zawadzka promowała metodę "karnego jeżyka". Emisję programu zakończono w 2008 roku. Niedawno Anna Golus postanowiła przyjrzeć się metodom wychowawczym propagowanym przez nianię w programie. W książce "Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci" nie zostawiła na Dorocie Zawadzkiej suchej nitki i stwierdziła, że to, co było pokazywane w programie, było przemocą i miało bardzo negatywny wpływ na dzieci. "To prawda, że zarówno polska, jak i oryginalna "Superniania" sprzeciwiały się biciu dzieci, ale co z tego, skoro zastępowały je innymi rodzajami przemocy i krzywdzenia. "Karny jeżyk", jak klaps, to eufemizm, który ma maskować przemoc. Teoretycznie ta kara ma trwać zaledwie kilka minut, ale w praktyce trwała niekiedy całymi godzinami" - napisała autorka.
Przykładów było więcej. Golus przywołała też scenę, gdzie kilkuletnia dziewczynka siedzi naga w wannie i płacze, a nad nią stoi Superniania i operator kamery, którzy ignorują dziecko. "W praktyce to po prostu ignorowanie dziecka, forma przemocy psychicznej i zaniedbania emocjonalnego, która krzywdzi tak samo jak bicie. Całkiem dosłownie: badania wykazały, że ból, jaki człowiek odczuwa, gdy jest ignorowany, aktywuje te same obszary w mózgu, co ból fizyczny. Nie można więc powiedzieć, że "karny jeżyk" czy ignorowanie dzieci w celach innych niż kara są lepsze niż klapsy. Ten sposób traktowania dziecka jest krzywdzący zawsze, nawet bez tłumu obcych ludzi w domu, bez kamer i bez prowokowania dziecka. A co dopiero na planie programu telewizyjnego" - podsumowała autorka.