Jeremy Renner zdradził przerażające szczegóły wypadku. "To byłaby straszliwa śmierć". Napisał list pożegnalny

Na początku roku Jeremy Renner uległ poważnemu wypadkowi. Aktor w ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili, że to cud, że Renner może chodzić o własnych siłach. Aktor udzielił wywiadu amerykańskiej stacji ABC, w którym opowiedział o swoim przeżyciu.

Na początku roku do mediów trafiła straszna informacja. W noworoczny poranek Jeremy Renner odśnieżał drogę, która znajdowała się w okolicy jego domu. Aktor na chwilę opuścił pług. Moment później pojazd stoczył się i go potrącił. Jak się okazało, Renner rzucił się aby ratować swojego siostrzeńca, w stronę którego jechał ratrak. Aktor trafił do szpitala w tragicznym stanie. Łącznie złamał ponad 30 kości. W wywiadzie z Diane Sawyer opowiedział o szczegółach wypadku.

Zobacz wideo Przerażający wypadek w Płońsku. Na pasach potrącona para z psem

Jeremy Renner był pewny, że nie uda mu się przeżyć

Szóstego kwietnia odbyła się premiera wywiadu z Jeremym Rennerem. W rozmowie z Diane Sawyer aktor opowiedział o tragicznym wydarzeniu. Filmowy Hawkeye z produkcji Marvela wyznał, jak potoczył się wypadek. Jak się okazało, to sąsiad, Barb Fletcher, znalazł Rennera. Mężczyzna jęczał w agonii. Fletcher był przekonany, że to koniec. Myślał, że aktor umiera.

Krew była dosłownie wszędzie. Spojrzałem na jego głowę i wydawało mi się, że była roztrzaskana. Zobaczyłem wtedy wyzierającą spod rany biel. Nie wiem, czy to była jego czaszka, czy tylko to sobie wyobraziłem, ale to właśnie zobaczyłem - opowiedział sąsiad.

Jeremy Renner natychmiast został przewieziony do szpitala. Wiedział, że może nie przeżyć. Było mu bardzo ciężko. Miał wyrzuty sumienia, z powodu sytuacji, w jakiej została postawiona jego rodzina. Postanowił napisać list pożegnalny do swoich bliskich. 

Jeremy Renner trafił w ciężkim stanie do szpitala

Tuż po tym, jak Jeremy Renner trafił do szpitala, przekazał ważną wiadomość swojej rodzinie. Jak się okazało, aktor poprosił swoich bliskich, aby nie zgadzali się na sztuczne podtrzymywanie funkcji życiowych. Chciał, aby w takiej sytuacji pozwolili mu odejść. Czuł, że koniec jest blisko i nie chciał być dla nikogo ciężarem. 

Nie pozwólcie mi żyć, jeśli miałbym być podłączony do rurek i maszyny. Jeśli moje życie ma polegać na byciu faszerowanym lekami przeciwbólowymi, to pozwólcie mi odejść - napisał w liście.

Na szczęście aktor szybko wraca do zdrowia. Przed nim jednak długa rehabilitacja. Konsekwencje makabrycznego wypadku będzie odczuwał do końca życia. W jego ciele zostały umieszczone metalowe elementy. Aktor ma tytanowe pręty w nogach. Z kolei jego szczęka jest podtrzymywana przez gumowe opaski i śruby. Przyznał, że praktycznie nie ma czucia w górnej żuchwie. Jeremy Renner musi także ponownie nauczyć się mówić. W całym procesie może liczyć na wsparcie rodziny. ZOBACZ TEŻ: Monika Richardson przeżyła chwile grozy. "Spadłam z konia w galopie". Poniesie konsekwencje

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.