Jakimowicz atakował i obrażał wiele gwiazd. Teraz się tłumaczy i widać, że... nic nie rozumie. "Jestem milusiński"

Jarosław Jakimowicz w najnowszym wywiadzie odniósł się do swojego nieeleganckiego, delikatnie mówiąc, wpisu dotyczącego Agnieszki Woźniak-Starak. Pracownik TVP znów się nie popisał. Nie widzi też w swoim zachowaniu niczego niestosownego. Zasłania się za to obroną wartości i jednocześnie mówi: "Może jestem złym katolikiem, może żaden ze mnie chrześcijanin, nie wiem, nie interesuje mnie to".

Jarosław Jakimowicz to postać, która od lat budzi kontrowersje. Zaistniał w mediach po udziale w filmie "Młode wilki", później wystąpił w "Big Brotherze", gdzie łączono go z Jolą Rutowicz. Po latach przypomniała sobie o nim Telewizja Polska. Jakimowicz uścisnął na wizji rękę Antoniego Macierewicza, a później dostał fuchę w "Pytaniu na śniadanie" (on sam między tymi dwoma sytuacjami związku nie widzi). Później zrobiło się o nim głośno, bo wydał autobiografię, w której można przeczytać o kupowaniu 12-latek i okradaniu żydowskich grobów. Aktualnie Jakimowicz pracuje w TVP Info, gdzie prowadzi program "W kontrze". Jest też bardzo zajęty prowadzeniem kolejnego już konta na Instagramie (Instagram wielokrotnie usuwał mu konta za dodawanie nieodpowiednich treści). To tam obraża i atakuje kolejne gwiazdy. 

Zobacz wideo Według jakich zasad pracują dziennikarze TVP?

Jarosław Jakimowicz uderzył w Agnieszkę Woźniak-Starak. Teraz znów się nie popisał

Lista osób, które Jarosław Jakimowicz atakował na Instagramie, jest naprawdę długa. Można się w tym pogubić, pozwólcie więc, że przytoczmy jedynie kilka z ostatnich sytuacji, których bohaterem był pracownik TVP Info. Jakimowicz obrażał nie tylko gwiazdy, lecz także uczestników Marszu Równości, a dziennikarzy TVN24 nazwał "szmaciarzami". Sięgnął dna, gdy cieszył się z choroby żony Tomasza Sekielskiego oraz ze stanu zdrowia Lecha Wałęsy. W homofobicznym wpisie zaatakował Pawła Deląga, groził też Maciejowi Dowborowi, gdy pisał: "Ja wam zrobię czystkę w środowisku". Ostatnio uderzył w  Kingę Rusin i pisał o ojcu dziennikarki, a także w Agnieszkę Woźniak-Starak. Nie spodobało mu się bowiem, że na antenie TVN-u mówiła o palmach wielkanocnych

Ten TVN jest powalony jak Tusk. Po co wam palmy? Gdzie wy z tymi palmami chcecie iść? Szulim błyszczy: "Mam nadzieję, że ksiądz z taką palmą nie wyrzuci mnie z kościoła?". Ja na miejscu ludzi nie pozwoliłbym ci do niego wejść, Szulim. Chodziłaś z tatą do kościoła z koszyczkiem? - napisał w poście na Instagramie.
 

Teraz w rozmowie z portalem Fakt24 odniósł się do sytuacji. Według niego Agnieszka Woźniak-Starak, którą uparcie nazywa Szulim (posługuje się jej nazwiskiem panieńskim), mówiąc o palmie wielkanocnej, miała "robić sobie jaja". Pracownik TVP miał czuć się tym urażony.

Dla tych wszystkich hipokrytów wartości chrześcijańskie czy nasze święta są tylko po to, żeby sobie zdjęcie zrobić, żeby zdobyć kolejne lajki i nie mają nic wspólnego z tym, z czym powinny mieć. Więc jeśli oni się tak śmieją z tego, to ja się pytam, gdzie jest obrażaniem to, co ja mówię? Zwróciłem się do wiernych, bo ja na ich miejscu bym wypraszał takie osoby jak Szulim z kościoła.

Jarosława Jakimowicz: Nikogo nie obrażam

Jarosław Jakimowicz w kolejnych słowach doskonale udowodnił, że nie widzi w swoim zachowaniu niczego niestosownego. Atakowanie ludzi jest dla niego formą "obrony wartości". Trudno oprzeć się wrażeniu, że pracownik TVP nie rozumie, czym jest hejt. Co ciekawe w rozmowie z portalem chętnie odwoływał się do biblijnych treści. 

Ja nie jestem od nadstawiania drugiego policzka, że katolik nie powinien itd. Nikt nie zabroni mi się bronić i bronić wartości. Ani Stary, ani Nowy Testament, ani Bóg nam tego nie zabrania, wręcz trzeba bronić tych wartości, jak widać, przy tej dewiacji, która się teraz szerzy. Mówię, że bym wygonił taką panią Szulim z kościoła, ja bym jej tam nie wpuścił. Zadałem też pytanie, na które pani Szulim nie odpowiedziała. "Czy chodziła z tatusiem do kościoła ze święconką?". Czy jemu na to nie pozwalała organizacja? I to jest moje pytanie, na które Szulim nie odpowiedziała.

Na tym nie koniec, bo Jakimowicz wyraźnie przyznał, że jest zwolennikiem zasady odwetu "oko za oko". Zapomniał jednak przy tym, że często, jak było to m.in. w przypadku Agnieszki Woźniak-Starak czy Kingi Rusin, to on inicjuje konflikt. Przyznał za to, że "nikogo nie obraża" i jest "milusiński".

Oko za oko. Dlaczego ktoś może mi to robić, a ja nie mogę tego robić? Nikogo nie obrażam. To, jak ich traktuję, to jestem w ogóle milusiński. Nie chcę od nikogo nic, nie mam do nikogo nic, tylko nie będę tolerował obłudy i zakłamania. Tak będzie zawsze: jak mnie uderzysz, oddam. Ja nie wyznaję zasady, że modlitwą, przebaczeniem, nie wyznaję tej zasady. Może jestem złym katolikiem, może żaden ze mnie chrześcijanin, nie wiem, nie interesuje mnie to. Ale jeżeli naruszasz mnie i dobro mojej rodziny, to spotka cię to, na co zasłużyłeś. To jest cała moja filozofia życia. Nie będę odpuszczał. Nie ma takiej możliwości - powiedział.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.