Jarosław Jakimowicz zaczynał od bycia aktorem. Wystąpił w "Młodych wilkach" u boku wielkich gwiazd. Po tej roli grał jedynie epizody. Nie mógł liczyć na większe kontrakty. Postanowił rozpocząć karierę w telewizji publicznej. Został współprowadzącym program "W kontrze" w TVP Info. Często też pojawia się w roli eksperta w innych programach stacji. 17 marca był gościem "Jedziemy". Na antenie doszło do wpadki. Zaliczył ją Jarosław Jakimowicz.
W programie Michała Rachonia "Jedziemy" gośćmi byli Marian Kowalski oraz Jarosław Jakimowicz. Panowie rozmawiali o wyroku w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał 31-letniego Stefana Wilmonta na dożywocie. Sprawca o przedterminowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się za 40 lat. Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca mężczyzny zapowiedział już apelację.
Jarosław Jakimowicz w pewnym momencie przerwał prowadzącemu, by podzielić się przemyśleniami, które miały poprzeć jego teorię, że "psychopatów nie oddziela się od ludzi, którzy siedzą np. za alimenty".
Jak już mówimy, co nas tam przeraża. Wiecie, co mnie przeraża? To padło w materiale, który puszczaliśmy w pierwszej części programu. Ten Stefan, no jak widać psychopata pierwszej wody, on siedział w więzieniu z profesorem jakimś, który zamawiał sobie gazety do czytania - wypalił Jakimowicz.
Jak się okazało określenie "profesor" nie dotyczyło stopnia naukowego osoby przebywającej w zakładzie. Prowadzący wytłumaczył Jakimowiczowi, że jest to jedynie więzienna ksywka. Drugi gość - Marian Kowalski - nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
A, dobra. Myślałem, że to profesor - próbował się wytłumaczyć "ekspert TVP".
Kontynuował, widząc reakcję śmiejącego się drugiego gościa.
Marian, bo wiesz, jak to jest w więzieniu.
Marian Kowalski krótko skwitował, że nie wie.