Książę Harry z lubością opisywał w autobiografii, co działo się z jego penisem w czasie różnych sytuacji. Przyrodzenie księcia uległo m.in. lekkiemu odmrożeniu po wyprawie na biegun. Harry wspomina, że nie zadziałał nawet ulubiony krem jego matki do twarzy (sic!) i konieczna była wizyta u specjalisty. Niestety to nie są wszystkie rewelacje na temat penisa księcia, o jakich się dowiadujemy.
Odmrożenie to tylko jeden z okruszków informacji, jakie na temat książęcego penisa poznaliśmy. Wiemy, jakich jest rozmiarów (niezbyt wielki, ale za to grubszy). A jeśli macie taką fantazję, książę Harry może to wam opowiedzieć własnym głosem, bowiem książkę wydano również jako audiobook - i to nie byle jaki, bowiem w wersji anglojęzycznej czyta ją nie kto inny, jak... Harry. W autobiografii dowiadujemy się także szczegółów co do... obrzezania Harry'ego. Wyobraźcie sobie, że czytacie to jego głosem:
Mój penis był przecież sprawą publiczną. Budził powszechną ciekawość. Prasa rozpisywała się na jego temat. W niezliczonych książkach i gazetach (nawet w "New York Timesie"), powtarzano, że Willy i ja nie zostaliśmy obrzezani, bo mama się na to nie zgodziła. Cóż, ryzyko odmrożenia członka jest znacznie większe, jeśli nie zostało się obrzezanym, ale prasa była w błędzie. Ciachnięto mnie, kiedy byłem niemowlakiem - napisał w autobiografii Harry.
Krótko po publikacji autobiografii, na "New York Post" znalazło się podsumowanie, ile razy książę wspomniał o strefach intymnych. Słowa "penis" użył osiem razy, swojskiego "wacka" sześć, ale w repertuarze słownym miał również inne określenia, jak enigmatyczne "tam w dole" i najzwyczajniejszy "kutas".
Ciekawe, czy sztuczna inteligencja, znając te szczegóły, potrafiłaby stworzyć wizualizację przyrodzenia księcia?