Anna Lewandowska i Robert Lewandowski do tej pory przez lata dzielili życie pomiędzy Polską a Niemcami. W zeszłym roku Monachium zastąpiły okolice Barcelony, a trenerka i piłkarz rozpoczęli nowy etap w życiu. "Lewa" udzieliła wywiadu hiszpańskiemu serwisowi Mundo Deportivo.
Hiszpański serwis sportowy podsumował Lewandowską następującymi słowami:
Przedsiębiorczyni, żona Roberta Lewandowskiego, karateczka - napisano we wstępie do rozmowy.
Opowieść Anny Lewandowskiej o sobie zaczyna się od wczesnego dzieciństwa - wspomniała, jak ojciec opuścił rodzinę, kiedy miała 12 lat, jak zaczęła treningi karate i czym stał się dla niej sport:
Mój wujek zabrał mnie na treningi karate. Sport stał się moją życiową drogą. Kiedy byłam mała, nie byłam zbyt wysoka, więc musiałam ćwiczyć więcej niż inni uczniowie. Oddałam do sportu całe serce, zdobyłam prawie 40 medali.
Sport połączyła ze zdrowym żywieniem i sztuką dbania o siebie. Zdradziła, że Robert nie od początku był przekonany do zmian w nawykach:
Zaczęłam dbać o to, co jem i szybko zauważyłam różnicę. Chciałam do tego przekonać też Roberta. Początkowo był sceptyczny, ale przekonał się, kiedy sam zauważył zmiany - wyznała.
Lewandowska nie mogła nachwalić się mieszkańców Barcelony, którzy przyjęli ich z otwartymi ramionami. Nawiązała do podobnego podejścia w Polsce:
Czuliśmy się jak w domu od pierwszego dnia. Pomogło nam wielu bardzo pozytywnych ludzi. Zawsze powtarzam, że Polacy mogliby być Hiszpanami, ale brak nam słońca - stwierdziła. - To prawdziwe szczęście, że możemy tu żyć, a ja cieszę się z nauki hiszpańskiego. Dzień, w którym Roberta przedstawiono jako nowego gracza Barcelony na Camp Nou był dla mnie wyjątkowy. Płakałam. Wtedy poczuliśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu.
Anna Lewandowska dała się poznać w rozmowie jako zaangażowana przedsiębiorczyni i matka, a niekoniecznie tylko "żona Lewandowskiego". Kilkukrotnie pojawił się wątek ciężkiego dzieciństwa, dorastania bez ojca, ale ostatecznie Lewa zgrabnie przechodziła do "sprzedania" siebie i swoich biznesów w nienachalny i elegancki sposób:
Kilka miesięcy temu pracowałam osiem, dziewięć godzin dziennie. Ale od kiedy tu mieszkam, nauczyłam się żyć w inny sposób. Korzystam z życia i znalazłam balans. Wciąż dużo pracuję, nadal mam ponad 200 osób zatrudnionych w moich firmach, nowe projekty, ale znajduję też czas dla siebie.
W komentarzach pod tekstem czytelnicy z zainteresowaniem pytają, jak wygląda kwestia przejmowania nazwisk po mężach w Polsce i jakie nazwiska noszą córki - czy będą to "Lewandowskytos"? Podsumowują też trenerkę jako osobę "inteligentną" i "skromną".
Przyznacie, że to raczej miłe!