Bohaterka programu "Nasz nowy dom", Beata poznała przyszłego męża jako 18-latka. Bardzo chciała założyć rodzinę. Na początku los się do niej uśmiechnął. Para zamieszkała w domu mężczyzny, a ich syn Dawid urodził się osiem lat później.
Warunki, w których początkowo mieszkali, były niezwykle trudne.
Kiedy wprowadziłam się do męża, były drewniane okna, które nie trzymały ciepła. Nie mieliśmy łazienki. Koło domu był wychodek, myliśmy się w misce. Chciałam dać mojemu dziecku lepsze życie - powiedziała Beata w rozmowie z wp.pl.
Rodzina starała się stopniowo robić remont. Pieniądze jednak zawsze były problemem. Kobieta wzięła też kilka kredytów – na 80 tysięcy złotych łącznie. Na rodzinę, która ledwo wiązała koniec z końcem, spadł olbrzymim cios. Mąż pani Beaty zachorował na raka.
Leczenie było bardzo kosztowne, zakładaliśmy zbiórki, ale i tak nie udało się go uratować - opowiadała ze łzami.
Beata i Dawid zostali sami. W domu pojawiały się kolejne problemy – między innymi związane z instalacją elektryczną. Z przewodów leciały iskry, było niebezpiecznie. Dodatkowo ściany były nieocieplone. Zaczęła pojawiać się wilgoć i pleśń. Chłopiec wstydził się zapraszać kolegów i koleżanki ze szkoły.
Beata czuła się coraz gorzej. Mierzyła się z depresją. Nie była w stanie wstać z łóżka. Nową nadzieję przyniosło zgłoszenie do programu "Nasz nowy dom". Rodzinę zgłosiła dyrektorka szkoły, do której uczęszcza nastolatek.
Remont, który przeprowadziła ekipa Katarzyny Dowbor, odmienił życie Dawida i Beaty o 180 stopni. Ale nawet wtedy nie było jej lekko. Depresja wciąż nie pozwalała jej cieszyć się życiem. W trudnych chwilach przypominała sobie słowa, które skierował do niej pan Przemek z ekipy budowlanej.
To ty jesteś odpowiedzialna za syna, nie on za ciebie - powiedział.
Jak dziś mieszkają? Dom robi wrażenie. Biała elewacja z niebieskim elementami i wzorami łowickimi. Jest pięknie i przytulnie. Beata dostała nową szansę od losu i naprawdę z niej skorzystała. Korzysta z dużej kuchni, piecze ciasta i wspiera Dawida, który w przyszłości chce zostać kucharzem.
Jestem w lepszej kondycji psychicznej. Po remoncie mam o wiele mniej stresu, nie martwię się o podstawowe rzeczy. Czujemy się bezpiecznie – mówi Beata.