Jej dzieci mają kilka lat i kraty na brzuchach. Spadła na nią lawina hejtu. "Przetrenowujesz je". Ostro zareagowała

W sieci rozpętała się burza po tym, jak amerykańska celebrytka Jessie James Decker opublikowała na Instagramie zdjęcie pociech z wakacji. Uwagę internautów zwróciły wysportowane sylwetki pociech.

Jessie James Decker nie spodziewała się, że wakacyjna fotografia jej dzieci wzbudzi aż taką sensację. Celebrytka początkowo nie zamierzała odpowiadać na uszczypliwości internautów. W końcu nie wytrzymała i opublikowała obszerny post, w którym odniosła się do stawianych jej zarzutów.

Zobacz wideo Jak zachęcić dzieci do aktywności fizycznej? Ewa Chodakowska: Przykład idzie z góry

Jessie James Decker w ogniu krytyki internautów: To nie jest normalne  

Jessie James Decker i jej mąż Erick wspólnie wychowują troje dzieci. Dumni z pociech rodzice chętnie publikują w sieci ich zdjęcia i do tej pory nie spotkali się ze słowami krytyki ze strony internautów. Sytuacja zmieniła się, gdy celebrytka postanowiła się pochwalić kadrem z wakacji. Fotografia, na której ośmioletnia Vivianne, siedmioletni Eric i czteroletni Forrest zapozowali w strojach kąpielowych wprawiła internautów w osłupienie. Mieszane reakcje wywołał muskularny wygląd dzieci. 

Przepraszam, ale to nie wygląda dobrze.
Dzieci w tym wieku nie powinny chyba tak wyglądać? 
Przetrenowujesz dzieci, to nie jest normalne.
Przerażające! - czytamy na Instagramie.

Pojawiły się też głosy, że Jessie przerobiła zdjęcie i dorobiła dzieciom "sześciopaki" na brzuchu.

Co to za aplikacja? Muszę ją mieć żeby dorobić sobie takie mięsnie.
Dlaczego przerabiasz zdjęcia dzieci? To nie jest normalne.
 

Po lawinie negatywnych komentarzy Decker postanowiła odpowiedzieć na krytykę. 

Nie planowałam tego komentować, ale już chyba każdy o tym napisał. Kiedy udostępniłam zdjęcie z wakacji, na którym moje dzieci się wygłupiały podczas wyjazdu na Święto Dziękczynienia, nie miałam pojęcia, że taka będzie reakcja. Oskarżenia o to, że dorysowałam im mięśnie w programie graficznym (co jest po prostu śmieszne) albo wręcz przeciwnie, że "przetrenowuję" dzieci, pokazały jedynie, w jak dziwnym świecie żyjemy - zaczęła w opublikowanym na Instagramie poście.

W dalszej części wpisu stwierdziła, że uwagi pod adresem jej dzieci można określić jako body-shaming. Dodała, że ona i mąż starają się, aby ich pociechy dorastały w zgodzie z własnymi ciałami.

Tyle się mówi o ciałopozytywności i akceptacji, a moje dzieci skazuje się na masę hejtu z powodu atletycznej budowy ciała? Pragnę, aby moje dzieci były dumne z tego, jak wyglądają i z pracy, którą w to włożyły. Vivis chce być gimnastyczką, Eric junior chce iść w ślady ojca, a Forrest spędza wiele godzin na trenowaniu tańca.

Na koniec podkreśliła, że internauci nie mają prawa decydować, "co jest normalne a co nie".

Więcej o:
Copyright © Agora SA