Justyna Gradek to dziś instamodelka i influencerka, którą na Instagramie obserwuje ponad milion internautów. 29-latka zaczynała jako "ring girl" wyprowadzająca na ring zawodników MMA i nosząca tabliczki z numerami kolejnych rund walk. Jej kariera ruszyła po tym, jak dziewczynę wypatrzyli wydawcy pisma dla mężczyzn "CKM". Wtedy pojawiło się instagramowe konto i kolejne propozycje współpracy. W końcu wpadła w oko Philippowi Pleinowi, znanemu projektantowi. Prace artysty niekiedy uchodzą za trącące niezamierzonym kiczem, ale Gradek to nie przeszkadzało. Gdyby żyli długo i szczęśliwie, można by tu postawić kropkę, jednak tak się nie stało, a kolejne słowne przepychanki kochanków sprawiały, że coraz częściej gościli w rubrykach plotkarskich, nie zawsze przedstawiani w korzystnym świetle.
Naprawdę gorąco zrobiło się, gdy Plein zaproponował partnerce przespacerowanie się po wybiegu podczas Mediolańskiego Tygodnia Mody w 2018 roku. Gradek nie mogła przepuścić takiej okazji i zrobiła wokół siebie całkiem sporo szumu. Wszystko przed obnażony pośladek, który pokazała fotoreporterom. Intymną część ciała wybiegowej debiutantki ozdobił napis - czarnym markerem naniesiono tam nazwisko projektanta. Podobno ten autograf złożył on sam... W ten sposób o "ring girl" z Polski zrobiło się głośno w Europie. Aspirująca celebrytka wtulona w ramię ukochanego zaczęła coraz więcej "bywać". Pojawiła się z nim m.in. na rozdaniu nagród magazynu GQ, gdzie nie uniknęła strzelających fleszy.
Dziewczynie niejednokrotnie zarzucano, że traktuje zamożnego partnera jak bankomat, była też krytykowana za serię operacji plastycznych, jakim się poddała (m.in. kilkakrotnie powiększyła biust, uwydatniła usta, zmniejszyła nos). Po czasie wyznała, że komentarze, jakie czytała na swój temat, mocno podkopały jej wiarę w siebie.
Zdjęcia Justyny Gradek znajdziecie w galerii w górnej części artykułu
Kilka tygodni po pamiętnym pokazie gruchnęła wieść, że Gradek i Plein się rozstali. Pikanterii sprawie dodał fakt, że projektant zarzucił byłej przywłaszczenie sobie 30 tysięcy euro. Nie chodziło bynajmniej o samowolnie wykonany przelew, a o zakupowe szaleństwo, jakiemu oddała się Justyna, nie konsultując tego z ukochanym. Rzecz rozegrała się przed świętami, a modelka argumentowała niekontrolowane wydawanie pieniędzy robieniem sobie prezentów. Niemiec wpadł w szał i kazał eks opuścić jego dom. Ta błagała, by jej nie wypędzał, nie w święta. Wizja spędzenia tych dni w samotności ze zrozumiałych względów skrajnie ją przeraziła. Błagała, by zmienił zdanie i sugerowała, że zakupy odda do sklepu, by odzyskać choć część środków. Po czasie, w jednym z wywiadów influencerka wyznała, że ukochanego rozjuszył fakt, że kupiła torebkę od innego projektanta. I to ta "zdrada", a nie zakupowe nieumiarkowanie było gwoździem do trumny ich związku.
I chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, po tej aferze, którą bacznie śledziły media, para dała sobie jeszcze jedną szansę. Na nadgarstku celebrytki zalśnił wysadzany diamentami Rolex, prezent "na zgodę". I być może też na otarcie łez, bo w niedługim czasie wyszło na jaw, że milioner zdradza partnerkę, nie po raz pierwszy zresztą. Na poprzednie zdrady Gradek przymykała oczy.
Po dwóch miesiąca życia w reaktywowanym związku Polka dała sobie spokój i wróciła do kraju, gdzie rozpoczęła nowy związek, tym razem formalny, z zawodnikiem MMA Karolem Miśkiewiczem. Czas pokazał, że i ta relacja była nietrwała.
Zdjęcia Justyny Gradek znajdziecie w galerii w górnej części artykułu.