W niedzielę 23 października gościem Marzeny Rogalskiej w "Mieście kobiet" był Jacek Rozenek. Opowiedział o udarze, przez który jego życie zawisło na włosku. Trudna rozmowa kosztowała wiele emocji prowadzącą, która po programie przyznała to w mediach społecznościowych. Jednocześnie odwołała się do własnych bolesnych wspomnień.
Tata Marzeny Rogalskiej zmarł sześć lat temu. Dziennikarka wielokrotnie podkreślała, że zajmował wyjątkowe miejsce w jej życiu i ból po jego stracie był ogromny. Rozmowa z Jackiem Rozenkiem na nowo przywołała bolesne doświadczenia.
Historia Jacka mnie fascynuje i do głębi porusza, bo mimo że był blisko śmierci, mimo wielu poważnych strat, mimo mozołu rehabilitacji, mimo ogromnej samotności ma szczęśliwe zakończenie. (...) Mojemu tacie się nie udało. Wciąż pamiętam te nasze rozmowy, kiedy mama dawała mu telefon, ja mówiłam, a on milczał. Co jakiś czas mama wtrącała: Maszka, Tata wszystko rozumie, mów dalej
W dalszej części poruszającego wpisu Rogalska zastanawia się nad sensem cierpienia.
Tata wiedział, że to ja, często było tak, że słuchał mojego głosu, kiwał głową, przytakiwał, a z oczu płynęły mu łzy. Wiele takich jednostronnych rozmów odbywaliśmy, kiedy przyjeżdżałam do rodzinnego domu, widziałam bezsilność, widziałam tatę uwięzionego w swoim ciele. Dlaczego przytrafiają nam się takie trudne doświadczenia? Dlaczego?
Marzena Rogalska stwierdziła jeszcze, że Jacek Rozenek jest na etapie próby zrozumienia, dlaczego udar dotknął akurat jego.