Agnieszka Perepeczko była upokarzana przez Witolda Pyrkosza?! "Poniżał mnie i ośmieszał przed całą ekipą"

Agnieszka Fitkau-Perepeczko wróciła pamięcią do przykrości, jakich doznała podczas pracy w "M jak miłość". Choć trudno w to uwierzyć, jej ciemiężycielem miał być Witold Pyrkosz. O tym, co się działo, gdy wyłączano kamery, aktorka opowiedziała w mediach społecznościowych.

Kariera Agnieszki Fitkau-Perepeczko wystrzeliła w 2003 roku, gdy aktorkę zaangażowano do roli Simony w "M jak miłość", produkcji bijącej wówczas rekordy popularności. Początkowo niemiecka sąsiadka Mostowiaków miała pojawić się w kilku epizodach i zniknąć, ale postać spodobała się publiczności i została w serialu. Fani nie mogli przeboleć jej odejścia, które nastąpiło cztery lata później. W scenariuszu pojawiły się zgrzyty na linii Simona-Lucjan, ale nie wszyscy widzowie zdawali sobie sprawę, że między Perepeczko a Witoldem Pyrkoszem, serialowym nestorem rodu, też nie układało się najlepiej.

Zobacz wideo Katarzyna Cichopek o makijażu na planie "M jak miłość"

Agnieszka Fitkau-Perepeczko gorzko o pracy z Witoldem Pyrkoszem

Aktorka była uwielbiana przez fanów "MjM" i serialowych kolegów – z jednym wyjątkiem. O tym, że z Pyrkoszem nie będzie jej po drodze, Fitkau-Perepeczko przekonała się podczas pracy nad książką, będącą zapisem pracy na planie. Przeprowadzając mini-wywiady z obsadą na potrzeby publikacji spotkała ją niemiła sytuacja:

Któregoś dnia wspólnej pracy na planie poprosiłam Witolda Pyrkosza o maleńki wywiad na temat jego pracy, kariery tłumacząc mu, że piszę taką książkę i sama grając małą rólkę, ośmielam się poprosić o te kilka chwil uwagi - wspominała.

Zdjęcia Agnieszki Perepeczko znajdziecie w galerii w górnej części artykułu

Popatrzył na mnie, jakbym była śliską jaszczurką obdartą ze skóry i rzekł: "Na mojej du*ie nie będziesz zarabiać pieniędzy...". I dodał: "Nigdy!"

Doprecyzujmy, że poza serialowym Lucjanem nikt inny nie odmówił jej rozmowy. Po tej zaskakującej wymianie zdań z ekranowym sąsiadem wschodząca gwiazda telenoweli zadzwoniła do męża, Marka Perepeczki, który znał Pyrkosza jeszcze z czasów wspólnej gry w Janosiku, ufając, że coś na to poradzi:

"Kiciu nie przejmuj się!", wołał Marek do słuchawki. No i Kiciuś z miejsca przestał się przejmować... Ale nasza wzajemna niechęć przetrwała forever... A mogło być tak przyjemnie...

Z kolejnych wypowiedzi 80-latki można wywnioskować, że bardziej doświadczony kolega z planu po prostu nie poradził sobie z jej nagłą popularnością:

Rzadko się zdarza, żeby starszy kolega nienawidził młodszej koleżanki, że jest żoną jego kolegi, który nie lubił nocnych hulanek, był piękny jak marzenie. A on jakby mniej piękny. No to po pierwsze... Po drugie babsko (ja) przyjechało z Australii i dostało rolę... - ironizowała gwiazda
Rola zaczęła się rozrastać, dziennikarze się interesowali, etc. To było za dużo jak na wytrzymałość starszego kolegi i dawał popalić... Gnębił mnie strasznie...
 

Fitkau-Perepeczko nie odmawia nieżyjącemu oponentowi talentu, ale jej zdaniem był człowiekiem dość trudnym w kontaktach międzyludzkich:

Myślę, że był świetnym drugoplanowym, charakterystycznym aktorem. Miał trudny charakter i dużo zazdrości. Ja w serialu znalazłam się niespodziewanie i odniosłam nawet mały sukces, który w jego głowie się nie mieścił

Najgorsze sytuacje rozgrywały się przy ekipie. Aktorka nie kryje, że wszystko to kosztowała ją wiele łez i do tej pory zdarza jej się o tym rozmyślać:

Poniżał mnie i ośmieszał przed całą ekipą i cała ekipa to widziała. Mówił o mnie bzdury, kłamstwa w wywiadach w telewizji i na spotkaniach. Ludzie byli skonsternowani, nie wiedzieli, co myśleć

Spodziewaliście się, że sympatyczni odtwórcy ról Simony i Lucjana mieli takie trudne relacje?

Zdjęcia Agnieszki Perepeczko znajdziecie w galerii w górnej części artykułu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.