Bogumiła Wander jest znaną spikerką i prezenterką telewizyjną, która przez wiele lat występowała w TVP. Niestety, jej stan zdrowia na przestrzeni lat bardzo się pogorszył i dziś gwiazda telewizji choruje na Alzheimera. Mąż kobiety, żeglarz Krzysztof Baranowski, ponownie wypłynął na szerokie wody. W rozmowie z "Faktem" przyznał, że po każdym rejsie odwiedza ukochaną w ośrodku.
Krzysztof Baranowski od kilku miesięcy przygotowywał się do samotnego rejsu przez Atlantyk. Do wielkiej wyprawy jednak nie doszło. Właściciel jachtu, którym miał płynąć żeglarz, ze względu na wojnę w Ukrainie nie udostępnił go Baranowskiemu. Żeglarz wyznał to w rozmowie z "Faktem". Mąż Bogumiły Wander powrócił jednak na wody, ponownie został kapitanem. W okresie wakacyjnym wypływał na kilka tygodni.
Znów zostałem kapitanem Pogorii. Nowy armator tego pięknego żaglowca przypomniał sobie, że kiedyś budowałem ten jacht i nim dowodziłem, i zaproponował mi współpracę. Więc teraz regularnie wypływam na rejsy. W lipcu zrobiłem trzy, we wrześniu zrobię dwa - opowiedział "Faktowi" Baranowski, który już szykuje się do rejsu na Korsykę.
Baranowski zaznaczył, że po każdym powrocie na ląd udaje się od razu w odwiedziny do żony. Rozmawiają, lecz, jak przyznaje mężczyzna, żona żyje we własnym świecie i z trudem go poznaje.
Jak tylko wracam, odwiedzam ją. Rozmawiamy sobie, każdy na swój temat, bo ona żyje w swoim świecie. Nie sądzę nawet, żeby odnotowywała, że jestem obok tak często. A ja bywam u niej, jak tylko mogę, bo jak wypłynę, to nie ma mnie przez kilkanaście dni. Rozmawiamy więc sobie, przynoszę jej wafelki, które bardzo lubi i wtedy mówi, że to jest pyszne. No, ale to tyle ile mogłem osiągnąć. Co zrobić, jakoś muszę żyć mimo wszystko.
Prezenterka telewizyjna znajduje się obecnie w domu opieki. Kobieta musi poruszać się na wózku inwalidzkim i potrzebuje stałej opieki.
Bogusia wymaga całodobowej opieki lekarskiej i ośrodek jej to zapewnia, więc mimo że nasze mieszkanie jest i czeka na nią, wątpię, żeby wróciła. No, chyba że ktoś wynajdzie lek na tę okrutną chorobę.
Krzysztof Baranowski sprzedał ich wille, aby móc opłacić ośrodek w Konstancinie. Sam mieszka w małym mieszkaniu, gdzie czeka na żonę.