Więcej informacji i ciekawostek z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ceny paliw biją w Polsce kolejne rekordy. Obecnie w wielu miejscach Polski za litr popularnej 95. trzeba zapłacić ponad osiem złotych. Niestety, analitycy przewidują, że niedługo może zostać przekroczona bariera dziesięciu złotych. Horrendalnie wysokie ceny bardzo martwią Krzysztofa Hołowczyca. Sportowiec znalazł jednak wyjście z trudnej sytuacji. Podzielił się nim w rozmowie z Plejadę.
Ceny na stacjach benzynowych doprowadzają kierowców do frustracji. Niektórzy zdecydowali się na demonstrację, która polegała na blokowaniu dystrybutorów. Krzysztof Hołowczyc wyznał, że rozumie złość protestujących.
Z jednej strony rozumiem te osoby, które chcą szybko zatankować paliwo i jechać dalej, nikt nie lubi być blokowany i tracić komfortu, do którego był przyzwyczajony, ale z drugiej strony rozumiem także frustrację tych ludzi, którzy blokują stacje, gdy widzą ciągle rosnące ceny paliw i zastanawiają się, dlaczego litr paliwa jest coraz droższy.
Były rajdowiec powiedział, jak sam zamierza poradzić sobie z ogólnopolskim problemem.
Jazda samochodem to moja największa pasja i nie wyobrażam sobie, abym mógł z niej zrezygnować. Już niedługo będziemy mieć w domu samochód elektryczny, który myślę, że doskonale sprawdzi się w ruchu miejskim i będziemy go wykorzystywać przy okazji załatwiania codziennych spraw, a biorąc pod uwagę, że korzystam w domu m.in. z instalacji fotowoltaicznych, stanie się to po prostu tanim rozwiązaniem.
Krzysztof Hołowczyc dodał, że bardzo wkurza go, gdy słyszy o rekordowych zyskach koncernów paliwowych.