Więcej informacji i ciekawostek z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Marcin Hakiel po rozstaniu z Katarzyną Cichopek udzielił głośnego wywiadu w programie "Miasto kobiet". W rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską powiedział, że wolność, którą podarował aktorce, "ma imię". Te słowa wywołały prawdziwą medialną burzę. Wiele osób uznało, że Hakiel w swojej szczerości posunął się za daleko. Teraz tancerz wytłumaczył, dlaczego zdecydował się na to publiczne wyznanie.
Marcin Hakiel był gościem programu "Plejada Live". W trakcie rozmowy dziennikarz nawiązał do słynnej już rozmowy tancerza z Aleksandrą Kwaśniewską w TVN Style. Były partner Katarzyny Cichopek powiedział, że nie żałuje wypowiedzianych w "Mieście kobiet" słów.
Ten wywiad nie złamał żadnych zapisów naszych porozumień. Ja zostałem z pewnymi rzeczami i z bardzo dużą dawką wiedzy na dany temat, było mi bardzo ciężko. Jestem już długo na terapii, bo kilka miesięcy i stwierdziłem, że nie chcę nosić całego tego bagażu, który mam w plecaku. Wiem, że po tym wywiadzie wylał się hejt. Dostało się też Oli, co jest kompletnie dla mnie niezrozumiałe. (...) Ja chyba tego po prostu potrzebowałem. (...) Powiedziałem tyle, ile uznałem za stosowne.
Hakiel odpowiedział też na pojawiający się zarzut, że przez publiczne wyznanie chciał się wybić w mediach.
Jak chciałbym się wybić, to prałbym brudy, ale nie chcę tego robić. Moja była partnerka jest matką moich dzieci i do końca życia nią będzie.
Tancerz nie ukrywał, że odkąd rozstał się z Katarzyną Cichopek, dostaje mnóstwo zaproszeń na randki.
Tych opcji mam teraz naprawdę sporo, propozycji kaw na mieście. Ale ja nawet przed tą kawą muszę do kogoś coś poczuć, albo chociaż poznać się lepiej.
Marcin Hakiel ujawnił jeszcze, że drzemie w nim dusza romantyka, bowiem jest fanem płyty Quebonafide "Romantic Psycho".