Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń ze świata znajdziesz pod adresem Gazeta.pl.
Nie milkną echa rozmowy Marcina Hakiela i Aleksandry Kwaśniewskiej w programie "Miasto kobiet". Tancerz, który wraz z Katarzyną Cichopek w marcu poinformował o rozstaniu po 14 latach małżeństwa, wyznał w obecności kamer, że przyczyną zakończenia związku był inny mężczyzna. Na profilu w mediach społecznościowych dziennikarki zaroiło się od komentarzy, w których internauci wyrażają swoje oburzenie i rozczarowanie podjęciem takiej tematyki w telewizji. Kwaśniewska zdecydowała się odpowiedzieć, tłumacząc swój punkt widzenia.
Głośny rozwód Marcina Hakiela i Katarzyny Cichopek to od kilku tygodni temat numer jeden w mediach. Choć w opublikowanych w marcu oświadczeniach para zgodnie zapowiedziała, że ze względu na dobro dzieci nie zamierza komentować więcej tej sprawy, nie trzeba było długo czekać, aby przekonać się, że jedno z nich miało inny pogląd na tę kwestię. O ile prezenterka rzeczywiście milczy jak zaklęta, o tyle u tancerza zaobserwować można wzmożoną aktywność w mediach społecznościowych, w których chętnie dzieli się szczegółami na temat obecnego samopoczucia czy wspomnieniami z byłą partnerką.
Czarę goryczy przelała się jednak w wywiadzie, którego Marcin Hakiel udzielił Aleksandrze Kwaśniewskiej w "Mieście kobiet". Otwarcie powiedział wówczas o "wolności, która miała imię", dając tym samym do zrozumienia, że został porzucony dla innego mężczyzny.
Na profilu Kwaśniewskiej pojawiło się sporo komentarzy od widzów, którzy dali upust swojemu rozczarowaniu. Głównym problemem był sam fakt, że rozmowa została przeprowadzona tak szybko po rozstaniu Cichopek i Hakiela, ale też dopytywanie o szczegóły bardzo intymne. Dziennikarka postanowiła odpowiedzieć na kilka z nich:
Punktem wyjścia do rozmowy było to, że społecznie mamy tendencję do odbierania mężczyznom prawa do okazywania pewnych emocji. (...) Marcin znalazł się w tej sytuacji i tego miała dotyczyć rozmowa.
Zapewniła, że to nie ona jest odpowiedzialna za szczere wyznanie Hakiela, które było tylko i wyłącznie jego decyzją:
Przecież my nie mamy możliwości weryfikowania tych historii na bieżąco z osobami, których dotyczą. To jest relacja gościa i jego decyzja, jak o niej opowiada. Jeśli ktoś chce powiedzieć, że w swoim związku został zraniony/oszukany/porzucony, to zawsze może to powiedzieć, bo to jego związek, ale to nie znaczy, że po to się spotkaliśmy. Ja nikogo za język nie ciągnę. To kompletnie nie mój rodzaj rozrywki
Fani zwrócili uwagę, że przecież program nie był nadawany na żywo, dlatego też ktoś musiał podjąć decyzję o puszczeniu go w takiej wersji. Aleksandra Kwaśniewska zasugerowała jednak, że to nie ona odpowiedzialna była za wybór gościa programu:
Przykro mi, ale ja nie mogę brać odpowiedzialności za to, co mówią goście. Ja siadałam do rozmowy o emocjach. Ja nie podejmuję decyzji ani za gości, ani za redakcję. Wykonuję swoją pracę, którą jest rozmawianie z zaproszonymi przez redakcję gośćmi na ustalone z nimi wcześniej tematy.
Rozumiecie oburzenie internautów?