Anna Dymna podupadła na zdrowiu. "Jęczę z bólu, myślę, że zaraz zejdę"

Anna Dymna udzieliła szczerego wywiadu "Vivie!", w którym opowiedziała o stanie swojego zdrowia i walce z cierpieniem.

Więcej informacji na temat gwiazd polskiego show-biznesu na stronie głównej Gazeta.pl.

Anna Dymna jest artystką, którą Polacy pokochali za role w takich filmach jak: "Znachor", "Trędowata", "Janosik" czy "Kochaj albo rzuć". W ostatnich latach wciela się raczej w role drugo- lub trzecioplanowe, ale jest aktywna zawodowo (na 2022 rok zaplanowane są cztery produkcje z jej udziałem). Aktorka, co imponujące, od lat łączy pracę zawodową z prowadzeniem Fundacji Mimo Wszystko, która pomaga dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Teraz aktorka udzieliła szczerego wywiadu "Vivie!", w którym opowiada, jak jej organizm znosi tak napięty grafik. Dymna nie kryje, że nie czuje się najlepiej. 

Zobacz wideo Dymna: Gdyby Orkiestra nie była uczciwa, dawno by jej nie było

Anna Dymna o kłopotach ze zdrowiem

Anna Dymna nie należy do gwiazd, które wiele mówią o życiu prywatnym. Teraz artystka zrobiła wyjątek i udzieliła wywiadu, podczas którego wyznała, że boryka się z różnymi kłopotami zdrowotnymi. Odzywają się stare kontuzje. Również te z wypadku samochodowego, który aktorka przeżyła, kiedy miała 27 lat. Doszło wówczas do uszkodzenia kręgosłupa, a lekarze nie wykluczali, że Dymna nie będzie mogła już chodzić.

Jestem po siedemdziesiątce, mam różne problemy jak każdy w tym wieku. Po licznych wypadkach i operacjach mój kręgosłup mi mówi: "a dajże mi, babo, spokój! Nie pracuję już z tobą! Idźże, się połóż wreszcie i przestań podskakiwać" - mówiła gorzko w rozmowie z "Vivą!".

Życie nie oszczędzało aktorki. W latach 70. pożar strawił jej mieszkanie, później przeżyła śmierć męża, Wiesława Dymnego. Aktorka jednak nigdy się nie poddała. Teraz również walczy z bólem. 

Ja się wtedy buntuję. I robi mi coś takiego, że mnie paraliżuje. Jęczę z bólu, myślę, że zaraz zejdę, ale naprzeciwko mnie siedzi uśmiechnięty chłopiec na wózku, z dystrofią mięśniową i wstyd mi się robi. „Milcz, babo!", mruczę do siebie, zaciskam zęby i… zapominam o bólu. Idę dalej. Nieustannie toczę zapasy z moim organizmem, który się buntuje. Naprawdę go podziwiam. Całe życie był bardzo dzielny - czytamy.

Anna Dymna o życiu i śmierci

Artystka mimo wielu życiowych trudności kocha życie. Jak twierdzi, ma jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. 

Tam, w niebie, za przeproszeniem, już siedzą cudowne postacie, świadkowie mojej młodości, urody, sukcesów. Co chwilę kogoś żegnam, ale za każdym razem myślę: poczekaj, niedługo się zobaczymy, więc się nie przejmuję. Jakkolwiek chciałabym jeszcze chwilę pożyć, bo wciąż mam dużo rzeczy do zrobienia. Ale czasem trochę mi brakuje sił - mówi "Vivie!".

Imponujący jest sposób, w jaki aktorka mówi o ludziach. Dymna wierzy, że w każdym z nas jest dobro.

Przeżyłam dużo okropnych chwil, nieszczęść, a mimo to kocham życie. Poznałam tysiące ludzi, przeróżne ich zachowania: okropne manipulacje i oszustwa, które mnie dotykały, ale też cudowną ludzką ofiarność, dobroć, aż po prawdziwe cuda, które zdarzały się na moich oczach. Mama mi mówiła, że człowiek jest dobry, tylko czasem o tym zapomina. Jak byłam młoda i butna, wydawało mi się, że przesadza. Przecież tylu morderców i zboczeńców chodzi po tym świecie. Teraz myślę, że jednak miała rację. Czasem trzeba tylko przypomnieć: kurde, człowieku, przecież ty dobry jesteś!

Trzeba przyznać, że tych trudnych czasach takie słowa są potrzebne każdemu z nas. 

Więcej o: