Więcej o związkach gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl.
Obecnie Jan Englert zarządza Teatrem Narodowym, a Beata Ścibakówna sporadycznie gra w filmach i teatrze. Zdecydowanie częściej zajmuje się domem, jest "ogarniaczem" niemal wszystkich spraw. - "Mąż mówi o mnie, że jestem ministrem gospodarki, planowania, finansów, turystyki." Czy to źle? O tym para opowiedziała w rozmowie z Olgą Figaszewską dla "Vivy!".
Jan Englert przyznał, że gdyby nie Beata Ścibakówna, zapewne jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Skupiłby się na pracy, bo ta wychodzi mu najlepiej. Jak mówi, w ogóle nie interesowały go pieniądze czy samochody. "Gdyby nie kobiety, nie miałbym nic". Żona aktora wymienia, jak duża część obowiązków spada na nią.
Dom zawsze był na moich barkach. Tutaj większość rzeczy zależy ode mnie: remont, przeprowadzka, wymiana opon w samochodzie, ubezpieczenia, wszelkie pisma urzędowe, wizyty u lekarza, wakacje… Ja to ogarniam. Mąż mówi o mnie, że jestem ministrem gospodarki, planowania, finansów, turystyki... Do męża dożywotnio należy ministerstwo kultury. Tam on rządzi.
Czy Ścibakówna ma to mężowi za złe? Raczej nie, bo nauczyła się z nim żyć.
Nasz związek ewoluował. My się zmienialiśmy. Zostaliśmy parą 30 lat temu. Przestałam być studentką Jana Englerta, ale to wciąż był mój profesor, rektor, potem dyrektor. (...) Teraz patrzę inaczej. Nie można 30 lat pozostać w stanie euforycznego zakochania. Wiele razem przeżyliśmy. Odkryliśmy siebie, te dobre i te gorsze strony. Wiemy, czego się po sobie spodziewać.
Englert jest podobnego zdania - docierali się, a łatwo nie było. W teatrze dowodzi, w domu czuje się jak pomocnik.
Nasza relacja jest dowodem na upływ czasu. Byłem profesorem, robię za asystenta. Niewątpliwie zmieniło się masę rzeczy. Jak zaczynaliśmy, relacja między nami była relacją - nie tylko z racji wieku czy mojego stanowiska, ale wszystkiego - kompletnie inną niż w tej chwili. Jeżeli po drodze nie było katastrofy totalnej, to znaczy, że nad wszystkim panowaliśmy.
Aktorka wyjaśnia, że nie mówią o swojej relacji jak o miłości, bo to po prostu co innego niż przed laty. To przywiązanie, umiejętność życia ze sobą - i, jej zdaniem, wystarczy.
Nasze uczucie zmieniało się z nami. Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać!
Para ma 21-letnią córkę Helenę, która, podobnie jak rodzice, jest aktorką.
Zobacz też: "Dziewczyny z Dubaju". Jan Englert uznał, że jego rola to żart. Doda reaguje na prośbę fanów
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki.
Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl
Новини з України - Ukrayina.pl