Więcej miłosnych historii gwiazd znajdziesz na Gazeta.pl.
Zwiastun "Pam&Tommy" zaczyna się ujęciem rozanielonej Pameli, która przed kamerami rozpływa się nad uśmiechem Tommy'ego. Prawie dwuminutowe nagranie sugeruje, że mini-serial będzie raczej utrzymany w konwencji komedii romantycznej - szaleńczo zakochana gwiazdorska para kręci na wakacjach prywatne wideo z ujęciami seksu. Komedia kończy się, kiedy trafia ono do sieci. Za jego rozprowadzenie odpowiedzialny jest elektryk, który w ramach zemsty wykradł kasetę z ich sejfu. Na początku niektórzy twierdzili, że para sama maczała w tym palce i chciała w ten sposób wzmocnić swoją popularność, jednak trudno w to uwierzyć. Cała sytuacja do dzisiaj jest dla Pameli i Toma źródłem nieprzyjemnych wspomnień. Żadne z nich nie miało ochoty brać udziału w tworzeniu serialu, który pokaże kulisy wycieku sekstaśmy. On odmówił wypowiedzi na ten temat, ona - jak donoszą nieoficjalne źródła - stwierdziła, że powrót do przeszłości byłby "bolesny". I trudno się dziwić.
W latach 90. Pamela Anderson przeżywała okres swojej świetności. Jak większość dziewczyn zaczynała, marząc o karierze modelki. Najpierw pozowała dla pół-amatorskich fotografów, a jej zdjęcia zdobiły ściany lokalnych pubów. By wpasować się w kanon, zdecydowała się na przefarbowanie włosów na blond i powiększenie biustu. Niczym nie odstawała od piękności z "Playboya", dlatego bez problemu udało jej się znaleźć na okładce również i tego pisma. Szybko przyszły też propozycje spoza modelingu. Jej uroda powalała, gdy powoli i dumnie przemierzała kalifornijską plażę w "Słonecznym patrolu". Swoją dalszą karierę budowała na wizerunku seksbomby. W międzyczasie Tommy Lee rozkręcał karierę jako perkusista hardrockowego Mötley Crüe. Chełpił się groupies, a na koncertach wkraczał na scenę w wyraźnie odurzonym stanie. Robił wszystko, czego oczekuje się i spodziewa po przedstawicielach tego gatunku muzyki.
Niemal pewne było, że w celebryckim światku w końcu trafi na Pamelę, która równie chętnie jak on odwiedzała najmodniejsze kluby w Los Angeles. Do spotkania doszło podczas sylwestrowej nocy z 1994 na 1995 rok w lokalu o nazwie Sanctuary. Tommy był, cóż, dosyć bezpośredni:
Podszedł, złapał mnie i polizał po twarzy. Stwierdziłam, że jest fajnym i miłym facetem. Dałam mu swój numer - wspominała Pam w rozmowie z "Movieline".
Pamela nie brała go na poważnie. Traktowała z pobłażliwością, gdy wydzwaniał do niej w ciągu następnych kilku dni. Podczas jednej z rozmów, gdy wiedział, że wyjeżdża na sesję w Meksyku, zażartował, że może się tam spotkają - tym bardziej, że wiedział, w którym hotelu jej szukać.
Dzwoniłem do hotelu co pięć minut, aż zaczęli się nade mną litować… Polowałem na nią jak pie**zony prześladowca - wyznał po latach w "Rolling Stone".
Choć początkowo Pamela była wściekła, ostatecznie zgodziła się na szybkiego drinka. A ten przeciągnął się do 72 godzin wspólnego imprezowania. Czuli, że nie mogą być bardziej zgrani.
Tommy zaproponował jej małżeństwo pod wpływem impulsu, i już następnego dnia byli mężem i żoną. Lekko pijani i ubrani w to, co akurat mieli pod ręką, zawędrowali na plażę w meksykańskim Cancún i tam powiedzieli sobie "tak". On w szortach khaki, ona w białym, wyciętym bikini, na znak jedności wytatuowali sobie swoje imiona wokół palców. To były ich obrączki. Pamela miała zresztą dosyć szczególne wytłumaczenie dla przypieczętowania związku tatuażem zamiast klastycznego pierścionka:
Nie lubię biżuterii. Wielki diament na dłoni faceta służy podkarmieniu jego ego. Im większy, tym mniejszy penis - wyjaśniła w "New York Post".
Nie bardzo kryli się ze swoim bujnym życiem seksualnym. Gdy pół roku po ślubie Pamela kręciła "Żyletę", niemal każdą wolną chwilę spędzała z Tommym w przyczepie. Potem przyznała, że "to chyba oczywiste, że uprawiali wtedy seks". Bardziej sceptyczni uważali, że w rzeczywistości Lee już wtedy przejawiał toksyczną zazdrość o partnerkę i nie godził się, by spędzała czas z kimś innym niż on sam. Przyjaciel Tommy'ego w "The Post" wygadał się zresztą, że kolega bał się, bo przecież "każdy chciałby mieć Pamelę".
W tamtym czasie Pamela była w ciąży, jednak poroniła. Niecały rok później, w czerwcu 1996 roku, na świat przyszedł Brandon Thomas, a półtora roku później - Dylan Jagger. Małżeństwo Pameli i Tommy'ego zaczęło się sypać. Z imprezowego trybu życia musieli, albo raczej ona musiała, przejść w tryb odpowiedzialnego rodzica. Zdaniem Lee nie mieli czasu na zbudowanie solidnego związku. Gdy w końcu zapytał ją, dlaczego nie poświęcała czasu na poprawę ich relacji, odpowiedziała, że "nie było kiedy, bo ciągle byłam w ciąży". Tommy kompletnie nie mógł pogodzić się z tą sytuacją:
Kiedy urodził się Dylan, spadłem na trzecie miejsce. Byłem dla niej niewidzialny. Trudno było się z tym pogodzić - przyznał w "New York Post".
To w tym czasie miała zacząć się jego przemoc w jej stronę. Raz frustrowany Lee kopnął żonę, a ona wezwała policję. Pół roku spędził w więzieniu i wrócił skruszony do domu, do Pameli. Liczyła na zmianę, ale ta nie nastąpiła. Wciąż pił i bił. W końcu, po trzech latach związku zdecydowali się na rozwód.
Rozwód to jednak nie koniec ich wspólnej historii. Wrócili do siebie po, uwaga, dziesięciu latach. Pameli wydawało się, że teraz są inni, bardziej dorośli i świadomi swoich potrzeb:
Znowu jesteśmy razem. Przede wszystkim z powodu, który wydaje mi się najważniejszy: mamy dwóch synów. Mam nadzieję, że dzieci uratują nasze małżeństwo. Ale nie myślcie, że tak po prostu do siebie wróciliśmy. Zanim to zrobiliśmy, przez kilka tygodni chodziliśmy na terapię - mówiła w "People".
Niestety - skończyło się kolejnym fizycznym atakiem ze strony Tommy'ego. Jak mówiła później Pamela, "alkohol sprawiał, że zamieniał się w diabła". Choć ich miłosna relacja ostatecznie zakończyła się w 2010 roku, na zawsze połączyli ich synowie. Jednak i to połączenie wydaje się dość niestabilne - Brandon w ostatnich latach wielokrotnie kłócił się publicznie z ojcem w mediach społecznościowych, obie strony przerzucały się kolejnymi oskarżeniami o pobicie. Ojciec zarzucał synom "brak wdzięczności za wychowanie w sławie i bogactwie", Brandon odwdzięczał się pytaniami o to, kto więcej razy był na jego urodzinach. Później, jak często bywa w takich sytuacjach, następowało publiczne godzenie się i wyznania rodzinnej miłości.
Tych dramatycznych wątków nie znajdziecie jednak w mini-serialu "Pam&Tommy", który 2 lutego pojawi się na platformie Hulu. Fabuła skupia się wokół wycieku seksnagrania z miesiąca miodowego pary.
Jak do tego doszło? Otóż za sprawą elektryka, który pracował w ich domu. Ich zdaniem nie wykonał swojej pracy wystarczająco dobrze, by dostać wynagrodzenie. Jego zdaniem oni nie tylko mu nie zapłacili, ale również grozili bronią, zaś resztę pracowników potrafili zwolnić z dnia na dzień i wymagać niemożliwego. I tylko on postanowił coś z tym zrobić. W zemście włamał się do posiadłości i splądrował wszystkie zakamarki, a przy okazji w jego ręce trafiła ta jedna kaseta, którą zgarnął z sejfu razem z innymi kosztownościami. Resztę możecie dopowiedzieć sobie sami - i obejrzeć w "Pam&Tommy".
Zobacz też: Lily James przeszła metamorfozę, aby wcielić się w Pamelę Anderson. Niesamowite podobieństwo!