Więcej informacji na temat szczepień na COVID-19 znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kasia Tusk kilka ostatnich dni spędziła w szpitalu, u boku swojej młodszej córeczki. Dziecko przeszło COVID-19, co osłabiło jego organizm. Kolejna infekcja była bardzo poważna - dziecku groziła sepsa. Na szczęście córka Donalda Tuska i jej pociecha wyszły już ze szpitala.
Jak podaje "Super Express", Kasia Tusk i jej córka opuściły szpitalny oddział. Tabloid dodaje, że blogerka niosła dziecko na rękach, a pod placówkę przyjechał Stanisław Cudny, by zabrać partnerkę i pociechę do domu.
Czas spędzony w szpitalu był dla Kasi Tusk bardzo trudny. Chyba każdy rodzic może zrozumieć, jak stresujące jest obserwowanie własnego dziecka, którego zdrowie jest zagrożone. Blogerka znalazła chwilę, żeby podzielić się wrażeniami z fankami.
Trafiłyśmy tutaj podobno w ostatniej chwili, chociaż jeszcze dzień wcześniej uspokajano mnie, że nic nie daje powodów do zmartwienia i po niedawnym zachorowaniu moich dzieci na koronawirusa mogę już odetchnąć spokojnie. Intuicja mamy to jednak najczulsze i najrzetelniejsze badanie diagnostyczne - napisała.
Córka Donalda Tuska nie ma wątpliwości, że na stan zdrowia jej dzieci wpłynął niedawno przebyty przez nie COVID-19.
Nikt nie ma wątpliwości, że organizm mojej malutkiej córeczki został osłabiony przez koronawirusa, którego przechodziła chwilę wcześniej i to dlatego infekcja bakteryjna, do której pewnie w ogóle by nie doszło, gdyby nie COVID-19, rozwinęła się w tak galopującym tempie, nie dając przy tym prawie żadnych objawów.
Przebyta choroba negatywnie wpłynęła na młody organizm dziecka.
Ja nie mogłam zaszczepić dzieci, bo są jeszcze za małe (4 miesiące i niecałe 3 latka), ale nie chcę nawet myśleć, co czują mamy kilkulatków leżących w szpitalu z tych samych powodów, które nie zdecydowały się na ich szczepienie - stwierdziła.
Całej rodzinie życzymy dużo zdrowia!