Więcej o dzieciach gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl
Maja Bohosiewicz pod koniec listopada poinformowała, że wraz z rodziną tymczasowo przeprowadza się do Dubaju. Aktorka wynajęła tam mieszkanie, znalazła także przedszkole dla Zacharego i Leonii. Chętnie opowiada na Instagramie, jak upływa im tam czas i pozostaje w ciągłym kontakcie z fanami. Ostatnio zorganizowała dla nich Q&A, a jedno z pytań dotyczyło tego, jak ocenia tamtejszą edukację dzieci.
Jeden z użytkowników Instagrama zapytał się to, czy dzieci Bohosiewicz nadal będą korzystać z polskiego przedszkola i jak idzie im angielski. Aktorka ze szczerością porównała placówkę w Polsce z tą, do której aktualnie chodzą Zachary i Leonia:
Powiem szczerze, bo w Polsce byliśmy w prywatnym anglojęzycznym zacnym (!) przedszkolu. Po półtorej roku dostałam informację, że dzieci "powoli używają pierwszych słów po angielsku". Tutaj po tygodniu spędzonym w 100 proc. anglojęzycznym przedszkolu zaczynają mówić! Nie wstydzą się i cieszą, że mogą iść do przedszkola.
Później wymieniła kolejne wady przedszkola w Polsce:
Prawie zero kontaktu z rodzicem, możesz się umówić na call na zoomie z nauczycielką, zero informacji, co dzieci robią, czy zjadły. W Dubaju? WhatsApp z nauczycielką non stop, grupa z innymi rodzicami, plus platforma, na której mam cały update, czy zjadły, czy sikały, czy płakały. Plus zdjęcia co 20 minut - wyliczyła.
Padło też pytanie o dalszą ścieżkę edukacji dzieci i czy "będzie je pchała na studia". Maja nie zamierza tego robić, chce im pozostawić wolność wyboru. Jedynie zależy jej, by zadbać o poszerzanie ich horyzontów.