Więcej na temat osobistych zwierzeń gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl.
W październiku Zofia Zborowska dodała na Instagramie poruszający post, w którym wyznała, że od dawna zmaga się z zespołem antyfosfolipidowym. Schorzenie dotyka wielu kobiet, dlatego aktorka wystąpiła z apelem, by nie lekceważyć badań zwłaszcza, kiedy planuje się zajście w ciążę. Zasugerowała wówczas, że być może przez brak wiedzy na temat choroby poroniła. Teraz opowiedziała o szczegółach z tego trudnego czasu.
Zofia Zborowska w wywiadzie z Ładne Bebe przyznała, że mijają dwa lata od jej poronienia. Zdecydowała się wtedy na wyjazd, który miał pomóc w wyciszeniu i zadbaniu o zdrowie psychiczne. Pojawiło się też sporo wzruszeń.
Pojechałam z moją mamą na miesiąc do Indii. Byłyśmy w przepięknym, zamkniętym ośrodku jogi. Żadnych luksusów, ale za to na miejscu był ajurwedyjski lekarz, niewiarygodne ajurwedyjskie masaże, medytacja. Szczerze? To były moje pierwsze prawdziwe wakacje w dorosłym życiu. Bez imprezek, przegrzewania się na plaży i winka moje ciało niesamowicie odpoczęło.
Aktorka jednocześnie wciąż walczyła o zajście w ciążę. Podczas tych starań dowiedziała się, że ma zespół antyfosfolipidowy. To choroba, w której dochodzi do zaburzenia tworzenia się prawidłowego układu naczyniowego w obrębie macicy, co może prowadzić do poronienia. Jeśli nie jest leczony, prawdopodobieństwo, że urodzi się zdrowe dziecko, mieści się w granicach 10-20 procent.
Jednocześnie robiłam kolejne badania. Pamiętam, jak moja pani doktor, wybitna endokrynolożka, powiedziała: Jeszcze zrobię ci ostatnie badanie, ostatnie. Chcę mieć 100 procent pewności, zanim ci dam zielone światło na kolejną ciążę. Zrobiłyśmy to badanie i okazało się, że najprawdopodobniej mam zespół antyfosfolipidowy, który powoduje poronienia i może powodować ogromne trudności z zajściem w ciążę.
Zborowska, gdy dowiedziała się o chorobie, mogła zacząć leczenie. Bardzo się bała - ogromny lęk stanowiły m.in. przekłucie igłą.
Zaczęłam brać acard, a gdy tylko zaszłam w ciążę - heparynę w zastrzykach. To może brzmieć absurdalnie, ale boję się igieł. A igła w połączeniu z żyłą to już jest w ogóle kosmos. Jedyny moment, kiedy zaczęłam płakać podczas porodu, to było założenie wenflonu.
W listopadzie 2020 roku Zborowska poczuła, że się udało i jest w ciąży.
Byłam pewna, że jestem w ciąży. Więc robiłam namiętnie testy. Nic nie wychodziło, ale intuicyjnie przestałam chodzić na strajki kobiet. Byłam bardzo w nie zaangażowana, ale nagle wiedziałam, że mam zostać w domu. Powiedziałam sobie, że chyba faktycznie się nakręciłam. Kupiłam bilety lotnicze do mojej siostry, do Brazylii. Zarezerwowałam taki mój wymarzony hotel i zaczął mi się spóźniać okres. Dwie kreski i odkręcanie tej Brazylii.
Podczas samej ciąży aktorka dowiedziała się, że mogą pojawić się problemy. Zrezygnowała wówczas z obowiązków zawodowych, dużo odpoczywała i medytowała. Wciąż była również pod opieką terapeuty, który zajmował się nią po poronieniu.