Alec Baldwin udzielił poruszającego wywiadu. Nie wytrzymał i się popłakał. Zarzeka się: Nie pociągnąłem za spust

Alec Baldwin po śmierci Halyny Hutchins, która zmarła na planie westernu "Rust", udzielił kilku krótkich wypowiedzi. Teraz jednak aktor zdecydował się na wywiad, w którym wrócił wspomnieniami do tragicznych wydarzeń.

Więcej informacji na temat tragedii na planie filmu "Rust" znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Pod koniec października 2021 roku na planie filmu "Rust" zginęła operatorka Halyna Hutchins, ranny został też reżyser Joel Souza. Po tej tragedii cały świat zastanawia się, w jaki sposób naładowany prawdziwą amunicją rekwizyt, znalazł się na planie i trafił w ręce Aleca Baldwina. Teraz aktor zdecydował się na godzinny wywiad, w którym opowiedział o śmierci Hutchins. W sieci, póki co, pojawiała się zapowiedź rozmowy. Już w niej padły mocne słowa. Cała wywiad zostanie wyemitowany w telewizji ABC i będzie można go obejrzeć w piątek, 3 grudnia o 2.00 nad ranem polskiego czasu.

Zobacz wideo Śmierć Ledgera łączono z rolą "Jokera". Jakubik po "Wołyniu" miał koszmary. Granie w tych filmach przypłacili zdrowiem

Alec Baldwin: Nigdy nie skierowałbym w czyjąś stronę broni

Alec Baldwin odpowiadał na pytania George'a Stephanopoulosa dla telewizji ABC. W wywiadzie wspominał zmarłą koleżankę z planu. Chwilę później ocierał łzy.

Była kimś, kogo kochali wszyscy, którzy z nią pracowali, była lubiana przez wszystkich, z którymi pracowała i podziwiana - usłyszeliśmy.

Baldwin przyznał, że nadal nie może uwierzyć w to, co stało się podczas nagrywania westernu. 

Nawet teraz nie mogę uwierzyć w to, co się stało. To nie wydaje mi się realne.

W pewnym momencie Stephanopoulos nawiązał do samego momentu wystrzału i zapytał: W scenariuszu nie było napisane o pociąganiu za spust? Reakcja aktora była natychmiastowa. Utrzymywał, że broń w niewytłumaczalny sposób wystrzeliła sama, gdy tylko wziął ją do ręki. 

Nie pociągnąłem za spust. Nie, nie, nie, nie, nie. Nigdy nie skierowałbym w czyjąś stronę broni i nie pociągnął za spust - usłyszeliśmy.

Dodał też:

Ktoś włożył do pistoletu prawdziwą kulę - kulę, która nawet nie powinna znajdować się na terenie posiadłości.

Baldwin wyznał, że cała sytuacja mocno się na nim odbiła i była najgorszą rzeczą, którą przeżył. 

Nie czuje się ofiarą, ale to, co się stało, było najgorsze, co mi się przytrafiło. (...) Ponieważ wciąż o tym myślę, zadaje sobie pytanie: co mogłem zrobić?

Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie trwa. Zagraniczna prasa pisze, że policjanci mieli ustalić, że kula, która znalazła się w rekwizycie broni, była amatorską robotą i prawdopodobnie pochodzi z Meksyku.  

Więcej o: