Więcej o najbardziej wyczekiwanych premierach filmowych przeczytasz na Gazeta.pl
Za nami premierowy pokaz "Dziewczyn z Dubaju". Tuż przed nim wybuchły skandale, a Doda i Emil Stępień, którzy odpowiadali za produkcję, rozwiedli się. Po wielu przygodach twórcy w końcu mogli się podzielić dziełem, nad jakim pracowali przez ostatnie miesiące. Niebawem zobaczymy go na ekranach kin.
Niezależnie od tego, co zobaczymy na ekranach, "Dziewczyny z Dubaju" są jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Już 26 listopada w kinach będziemy mogli podziwiać ekranizację książki Piotra Krysiaka. Autor był zaangażowany w produkcję na początkowym etapie kręcenia filmu, jednak ostatecznie wypowiedział umowę produkcji.
Produkcja ma na celu zdemaskowanie hipokryzji polskiego show-biznesu i afery dubajskiej, w którą była zamieszana masa celebrytek i modelek. Wiele osób zastanawiało się, czy otoczka "łatwego pieniądza" nie zachęci młodych osób do podążania podobną ścieżką. Emil Stępień zapewnia jednak, że film jest formą przestrogi, szczególnie dla rodziców. W wywiadzie dla Plotka, były mąż Dody wyznał, że najciężej było mu układać scenariusz tak, aby film nie był gloryfikacją prostytucji. Chciał przypomnieć ludziom, że karma wraca i nie ma życia na skróty.
Doda nie ukrywa, że chciałaby, aby "Dziewczyny z Dubaju" odniosły światowy sukces. To owoc jej ciężkiej pracy, który niesie za sobą niezwykle ważny przekaz. W tym celu nawiązała współpracę z Netfliksem. Nie znamy jeszcze oficjalnej daty premiery na serwisie streamingowym. Dorota Rabczewska zapowiedziała, że nastąpi ona po zakończeniu emisji w kinach.