Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Karolina Gruszka pojawiła się w studio "Dzień dobry TVN", w którym opowiedziała o kampanii społecznej "NEUROzmobilizowani", której celem jest zwiększenie świadomości dotyczącej chorób neurologicznych. Ambasadorka akcji ujawniła, że cztery lata temu sama usłyszała, że choruje na stwardnienie rozsiane.
Karolina Gruszka wyznała, że nie zbagatelizowała pierwszych objawów (najczęściej są to zaburzenia ze strony wzroku, takie jak niewyraźne i zamazane widzenie, nagłe zaniewidzenie, bóle gałki ocznej, utrata kontrastu, podwójne widzenie czy zaburzenia widzenia kolorów) i gdy tylko się pojawiły, udała się do specjalisty. Lek, który przepisał jej neurolog, nie przyniósł oczekiwanych efektów, jednak dalsza terapia była skuteczna.
Lek przyjmuję dwa razy w roku. Od lat funkcjonuję w 100 proc. normalnie. Tak naprawdę to zapominam o chorobie, nie myślę o sobie jako o osobie chorej. Jestem tutaj, żeby wlać w to trochę optymizmu. Normalne życie jest możliwe pod warunkiem, że choroba zostanie wcześnie wykryta - mówiła Karolina Gruszka.
Aktorka opowiedziała także o dostępności leków. Jak stwierdziła, szereg farmaceutyków z tzw. pierwszej linii podlega refundacji. Dostępne są również leki stosowane u pacjentów, u których te pierwsze preparaty nie były skuteczne, ale są one refundowane tylko w części.
Leki o tzw. wysokiej skuteczności, czyli takie, które ja przyjmuje, nie podlegają refundacji. Bardzo chcielibyśmy to zmienić - dodała.
Stwardnienie rozsiane to choroba, której nie można wyleczyć, jednak można przejąć nad nią kontrolę.
Im wcześniej wprowadzimy leczenie, tym większe są szanse na to, że chorobę uda się zatrzymać. Jeśli zastosujemy leki wysokiej skuteczności na samym początku, to chorzy mogą normalnie żyć, normalnie funkcjonować - powiedział w programie neurolog prof. Krzysztof Selmaj.
Na stwardnienie rozsiane cierpią również m.in. aktorki Christina Applegate oraz Selma Blair.