Więcej na temat gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Emil Stępień i Doda byli jednym z najgorętszych małżeństw polskiego show-biznesu, a teraz prowadzą równie medialną batalię o wspólnie wyprodukowany film "Dziewczyny z Dubaju" i rozwód. O skandalu związanym z pracą nad ich wspólnym projektem mogliście przeczytać m.in. TUTAJ. Teraz mąż piosenkarki zabrał głos i odniósł się do rozwodu. Twierdzi, że wbrew zapewnieniom Dody żadna rozprawa jeszcze się nie odbyła.
Niedawno Doda nagrywała relację, w której żaliła się fanom, że jej mąż nie stawił się w sądzie. Ostatnio pochwaliła się na InstaStories, że tym razem się zjawił i już niedługo będzie wolna. W najnowszym oświadczeniu Emil Stępień zaprzecza tym rewelacjom i informuje, że pierwszej rozprawy jeszcze nie było.
Od dwóch dni otrzymuję od was pełno gratulacji w następstwie doniesień prasowych opartych na wiadomym adresie mediów społecznościowych. Pragnę wszystkich poinformować, że do dzisiaj nie weszła na wokandę moja sprawa rozwodowa. Korzystając z okazji, uprzejmie ogłaszam, że pierwszy i - mam nadzieję - jedyny termin rozprawy rozwodowej zaplanowany jest na dzień 15 listopada - czytamy w oświadczeniu.
Przy okazji uderzył w Dodę. Zasugerował, że to ona rozsiewa nieprawdziwe informacje.
Proszę, nie pozwólcie się zwodzić osobie, która w swoim DNA wpisaną ma instytucję "manipulacji" - napisał.
Dodał także, że media powielają doniesienia, które pojawiają się na profilu piosenkarki. Niemal w tym samym czasie Doda dodała bardzo krótką relację na Instagramie, w której mówi: "Nie nazywam się Doda, jak się poddam".
Skontaktowaliśmy się z menedżerką Dody w tej sprawie. W przesłanym do nas oświadczeniu wyjaśniła, że artystka nie składała tylko jednego pozwu do sądu, mimo to wszystkie zostały zignorowane przez jej męża. Dopiero po interwencji komornika producent przyjął pozew o rozwód. Zdementowała również słowa Stępnia, który donosił, że pierwszej rozprawy jeszcze nie było.
Pozwów dot. rozwodu Doda złożyła kilka, żaden z nich nie był odbierany przez wiele miesięcy przez pana Emila Stępnia. Pozew rozwodowy wręczył mu dopiero komornik, natomiast pozew dotyczący podziału majątku nigdy nie został odebrany. Na pierwszą sprawę pan Stępień nie przyszedł, na drugiej pojawił się, dlatego że Doda upubliczniła fakt intencjonalnego ignorowania jej.
W oświadczeniu nawiązała także do filmu "Dziewczyny z Dubaju".
Według pana Emila Stępnia spraw w sądzie nie było, tak samo jak według niego film jest skończony. Jest to nieprawdą, o czym świadczy nie tylko brak "final cuta", ale i fakt, iż okazało się, że muzyka do filmu wbrew zapewnieniom i oczekiwaniom nie została do tej pory opłacona! Film zatem jest na ten moment bez muzyki i bez praw do niej, tydzień przed premierą, o czym Doda i Maria Sadowska dowiedziały się parę dni temu. Natomiast nieustające inwektywy kierowane w stronę Dody wyglądają na kontynuację znęcania się psychicznego, którego była ofiarą przez ostatnie lata. Jako jej management będziemy chronić artystkę przed nieprawdą i naruszeniem jej dobrego imienia - przekazała menedżerka artystki.
Z prośbą o odniesienie się do słów menedżerki Doroty Rabczewskiej odezwaliśmy się do Emila Stępnia. Oto odpowiedź, którą uzyskaliśmy drogą mailową.
Przede wszystkim wyrażam ubolewanie, że p. Dorota Rabczewska i na koniec tego związku upublicznia prywatne życie i nagrania z niego. Recydywa i nic więcej. W odniesieniu do przewodniego pytania pani redaktor: tak, potwierdzam, że sprawa rozwodowa dopiero wchodzi na wokandę w dniu 15 listopada 2021 roku. Będzie to pierwsza i, miejmy nadzieję, jedyna rozprawa w procesie naszego rozwodu. Proszę sobie wyobrazić, że to z szacunku do ex-małżonki to ja wyraziłem zgodę, aby ona złożyła pozew rozwodowy. Wiem, co mówię. Wiem, co oświadczam. To ja opłacam proces rozwodowy i ja opłacam panią pełnomocnik, która reprezentuje p. Dorotę Rabczewską - czytamy w przesłanej do nas wiadomości.
Odesłał również do konkretnej kancelarii adwokackiej, w której można zweryfikować wszelkie informacje na ten temat.