W niedzielę z programem "Love Island" pożegnali się Bruno i Mona. Emocje po odejściu tych uczestników już opadły i na nowo rozgorzała walka o przetrwanie. Niektórym grunt pali się pod nogami.
Na początku poniedziałkowego odcinka można było zauważyć napięcie na linii Klaudia - Angelika. Panie do tej pory się wspierały, ale odkąd ta druga została singielką, pojawiają się pierwsze zgrzyty. Klaudia próbuje pielęgnować swój związek z Jurkiem i wyraźnie czuje się zagrożona. Z kolei Adrian zaczął zastanawiać się, czy jego relacja z Olą idzie w dobrym kierunku. Kobieta czuje, że on ucieka do innej.
Czuję niepewność i twoje totalne lawirowanie - powiedziała.
Każdy dzień powinien zbliżać, a nie oddalać - skwitował Adrian.
Koła ratunkowego szukał Jędrek, który o przyszłość wypytywał Angelikę i Patrycję. Żadna z pań nie wydaje się być jednak zainteresowana jego zalotami. Mało tego, mężczyzna postanowił szukać swojej szansy u Pauliny, która jest z Andrzejem. Niestety, też dostał kosza.
W drugiej części odcinka polały się łzy. Adrian poruszył delikatny temat w rozmowie z Patrycją. Ich dyskusja dotyczyła toksycznych związków.
Nie wychylam się w rozmowach z facetami. Jestem bardzo wrażliwa i próbuję z tym walczyć. Jesteś pierwszą osobą, przy której się popłakałam - powiedziała.
Łzy pojawiły się też w oczach Andrzeja, który cały czas walczy o względy Pauliny.
Boje się, że choć jeszcze cię nie mam, to cię stracę - wyznał.
Emocje podkręciły pytania w tzw. kręgu ognia, na które odpowiadali uczestnicy. Wiktor zarzucił Paulinie, że nie jest szczera w relacji z Andrzejem, a Ola stwierdziła, że Angelika zainteresowała się Adrianem, bo w trudnej sytuacji po prostu chwyta się brzytwy. To wyprowadziło uczestniczkę z równowagi.