Gabriel Fleszar zabłysnął na scenie muzycznej pod koniec lat 90., kiedy utworem "Kroplą deszczu" podbił listy przebojów. Później wydał jeszcze pięć singli, ale żaden nie powtórzył ogromnego sukcesu pierwszego hitu. Po jakimś czasie Fleszar usunął się w cień i wybrał zupełnie inną drogę.
Dawno niewidziany Gabriel Fleszar gościł ostatnio w programie "Onet Rano.", w którym opowiedział, jaki ma stosunek do kariery.
Mam taka filozofię życiową, żeby nie patrzeć wstecz, nie żałować tych rzeczy, które nie wyszły, tylko cieszyć się z tego, co wyszło. Cieszę się, że w pewnym momencie skorzystałam furtki, która się przede mną otworzyła - wyznał.
Podczas rozmowy padło pytanie o to, czy uważa, że mógł lepiej wykorzystać pięć minut na scenie. On jednak myśli o tym zupełnie inaczej.
Gdybym w ten sposób patrzył na życie, to bym żałował, roztrząsał, rozpamiętywał, czy mogłem zrobić coś lepiej, zadecydować inaczej. Wydaje mi się, że życie jest zbyt krótkie na taką postawę. Cieszę się z tego, co mam.
Fani muzyka od dawna zastanawiają się, co działo się w jego życiu przez ostatnie lata. Fleszar nadal tworzy, ale wykorzystuje muzykę do zupełnie innych celów. Jak mówi, w pracy z młodzieżą łączy ją z profilaktyką uzależnień.
Mam program, w trakcie którego gram i śpiewam, ale muzyka jest bardziej przerywnikiem, taką chwilą na oddech dla uczestników. Mam tych spotkań na koncie prawie 800. Mniej więcej 100 spotkań rocznie. To się odbywa w czasie zajęć szkolnych, więc dzieciaki się cieszą, że nie idą na lekcje. Na początku w ramach przedstawienia się zawsze gram "Kroplą deszczu". Wtedy zaczynają kojarzyć utwór i myślą, że może warto tego gościa posłuchać - wyjaśnił w rozmowie z Odetą Moro.
Muzyk przez 15 lat zmagał się z uzależnieniem od papierosów. Jak przyznaje, dzięki tym spotkaniom w końcu udało mu się z nim uporać.