TVP oficjalnie odniosło się do sprawy zwolnienia Radosława Bielawskiego. Wydawca "Pytania na śniadanie" pożegnał się z posadą po tym, jak w odcinku na żywo nie zdjął z wizji Karinn Ann. Wokalistka podczas występu okryła się tęczową flagą i wsparła osoby LGBT. Stacja uznała decyzję Bielawskiego za nieprofesjonalną. Szczegóły poniżej.
Na nasze pytania Centrum Informacji TVP odpowiedziało obszernym komunikatem, w którym porusza nie tylko kwestię zwolnienia Radosława Bielawskiego, ale też ocenia występ czeskiej wokalistki.
"Pytanie na śniadanie" jest programem o charakterze poradnikowo - lifestylowym, który z założenia wolny jest od tematów światopoglądowych i kontrowersyjnych symboli. Siłą tego formatu jest apolityczność i szacunek dla wrażliwości różnych grup widzów. Swój występ pani Karin Ann wykorzystała jako okazję do własnej kampanii, sprawiając dyskomfort niemałej części widzów "Pytania na śniadanie" i wciągając jednocześnie program do sporu ideologicznego, w którym nie ma on zamiaru uczestniczyć - twierdzą przedstawiciele TVP.
Dalej Telewizja Polska komentuje decyzję Radosława Bielawskiego o pozostawieniu Karin Ann na wizji.
Decyzję wydawcy tego odcinka, pana Radosława Bielawskiego, by prezentującą tęczową flagę i wygłaszającą manifest LGBT artystkę pokazywać jeszcze przez kolejne 45 sekund po zakończeniu programu i wyemitowaniu napisów końcowych, trudno uznać za realizację założeń programowych oraz dowód profesjonalizmu. Raczej za zaprogramowany happening doświadczonego wydawcy. Redakcja "Pytania na śniadanie" ma prawo do kształtowania wizerunku audycji, która stara się nie obrażać niczyich uczuć. Nieopublikowanie występu pani Karin Ann na stronie internetowej programu jest logiczną konsekwencją szacunku dla naszych widzów - czytamy.
Przypomnijmy, że wcześniej o zwolnieniu Radosława Bielawskiego informował portal OKO.press.