W 2002 roku Angelina Jolie adoptowała chłopca z Kambodży, który dostał na imię Maddox. Aktorka korzystała wówczas z usług Lauryn Galindo, która rok po tym, jak pomogła Angelinie, została oskarżona o liczne oszustwa. Sprawa adopcji Maddoxa od początku budziła wiele wątpliwości, bo przypuszczano, że chłopiec wcale nie jest sierotą i ma rodzinę. Wówczas Kek Galibru, szef agencji praw człowieka Licadho, który badał aferę adopcyjną, wyznał, że jest przekonany, że chłopiec nie został porzucony i ma biologicznych rodziców, którzy chcieliby go odzyskać. Media podawały w tamtym czasie, że kobieta została zmuszona do sprzedaży syna, co zrobiła za zaledwie 100 dolarów. Angelina Jolie od razu zaprzeczyła tym doniesieniom i zapewniała, że adopcja była legalna.
Nigdy nie okradłabym matki z jej dziecka. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak okropne by to było - wyznała.
Dotychczas był to jedyny jej komentarz w tej sprawie. Czyżby wkrótce znów będzie musiała się tłumaczyć? "The Sun" informuje, że studentka i reżyserka Elizabeth Jacobs, która również była adoptowana z Kambodży, pracuje nad filmem dokumentalnym "The Stolen Children" o adopcjach dzieci ze wspomnianego kraju. Kobieta chce przyjrzeć się sprawie Maddoxa, gdyż ma wiele wątpliwości.
Pamiętam, że jako dziecko interesowałam się adopcją Angeliny Jolie. Gdybym nigdy nie miała okazji zrobić tego dokumentu, nigdy nie spojrzałabym na moje dokumenty. Nigdy nie rozmawiałabym o skandalu, który za tym stoi - powiedziała Elizabeth Jacobs.
Przeglądając swoje dokumenty adopcyjne (jej sprawą również zajmowała się Lauryn Galindo), odkryła wiele nieścisłości. Nie zgadzają się daty urodzenia, brakuje też informacji o biologicznych rodzicach. Ponadto para, która ją adoptowała miała zapłacić Galindo za ułatwienie adopcji. Podobnie mogło być w przypadku aktorki.
Angelina Jolie podczas procesu adopcji Maddoxa skorzystała z usług agencji Seattle International Adoptions, którą prowadziła Lauryn Galindo i jej siostra Lynn Devin. Galindo rok po tym, jak pomogła aktorce, została oskarżona o fałszowanie dokumentacji, wyłudzanie i pranie brudnych pieniędzy. Sąd skazał ją na 18 miesięcy pozbawienia wolności. Dodatkowo ona i jej siostra dostały karę w wysokości 150 tys. dolarów za fałszowanie dokumentów w celu uzyskania wiz amerykańskich dla "sierot". Lauryn Galindo wszystkiemu zaprzeczała, a dodatkowo wyznała, że w przypadku Jolie jeszcze bardziej skupiła się na sprawie i sprawdzała wszelkie dokumenty wiele razy, by mieć pewność, że wszystko jest legalnie przeprowadzone. Co ciekawe, w mediach krążyły informacje, że gwiazda zapłaciła aż dziewięć milionów dolarów za ułatwienie adopcji.
Lauryn Galindo po zwolnieniu z więzienia zamieszkała na Hawajach. Kiedy dziennikarze z "The Sun" skontaktowali się z nią, nadal zaprzeczała wszelkim niepochlebnym informacjom na jej temat. Wyznała, że chętnie pomoże Elizabeth Jacobs w pracy nad jej filmem i odpowie na wszystkie pytania. Reżyserka na razie ponoć nie odezwała się do Galindo.
Uważam się za mistrza dzieci, jestem w kontakcie z wieloma dziećmi i chętnie pomogę, jeśli Elizabeth będzie miała do mnie pytania, które mogą jej pomóc, to na pewno to zrobię. Ale nie skontaktowała się ze mną - powiedziała "The Sun".
Co ciekawe, podobna sprawa dotyczy Madonny, która również zdecydowała się na adopcję. Yohane Banda, biologiczny ojciec Davida, jednego z synów piosenkarki, wyznał, że dziecko zostało mu bezprawnie odebrane. Mężczyzna, który nie miał środków do życia, nie mógł liczyć na żadną pomoc.
Myślicie, że film Elizabeth Jacobs odsłoni szokujące fakty?