Małgorzata Rozenek ewidentnie straciła humor i energię po próbie rozstawienia namiotu. Wraz ze starszym synem próbowali podołać temu harcerskiemu zadaniu, ale po pewnym czasie zrezygnowana Rozenek wyznała, że nie jest stworzona do życia na szlaku.
W chwili zmęczenia żona Radosława Majdana przyznała, że marzą jej się bardziej ekskluzywne wakacje.
Ja jestem tak zmęczona! Chcę w tropiki - zawodziła Rozenek.
W słowo wszedł jej mąż, który wyznał, że kiedy Małgorzata przeżywa chwile zwątpienia, on czuje się wyśmienicie. Za gorsze samopoczucie winił pogodę, rodzinne biwakowanie zostało bowiem przerwane przez ulewę.
Małgosia, wiedziona entuzjazmem Radka, po chwili również odzyskała energię i przyznała, że "nie jest tak źle". Niestety, nostalgiczny humor powrócił do Rozenek niebawem. Kobieta tym razem pochyliła się nad losem jej suczki, Franczeski, która wraz z rodziną podróżuje kamperem.
Boże, biedna Franczeska, będzie myślała, że jesteśmy jakimiś nie wiem... Osobami, które nie mają domu. "A myślałam, że jestem luksusowym pieskiem" - przedrzeźniała psa Małgosia.
Deszczowa pogoda do tego stopnia zasmuciła Małgorzatę, że podrzucała pozostałym podróżnikom pomysły o przeczekaniu niesprzyjającej aury w hotelu.
Znam taki fajny hotel tutaj... - żartowała.
Jak pokazują prognozy na najbliższe dni, nie wygląda by pogoda w Skandynawii uległa poprawie. W te deszczowe popołudnia Rozenek i Majdan znaleźli dla siebie ciekawą rozrywkę - obserwują sąsiadów biwakujących na tym samym polu.
A nasi sąsiedzi obok to się poszli kąpać do jeziora - wyznała Małgosia.
Przebijemy ich, Pysiula. Zrobimy to samo, tylko nago - wtórował jej Radek.
Oglądacie relację Małgorzaty i Radka z podróży kamperem?