Mandaryna o bezstresowym wychowywaniu dzieci: Nie było ciśnienia "na sukces". Jak reagowała na pytania o rozwód z ich ojcem?

Mandaryna udzieliła nowego wywiadu, w którym wspominała swoje młodzieńcze lata oraz opowiedziała o wychowywaniu dzieci. "Siedziałyśmy z Anią przed domem Michała i liczyłyśmy dzieci".

Mandaryna była żoną Michała Wiśniewskiego w latach 2002-2006. Para doczekała się dwóch pociech - Xaviera, który za kilka tygodni skończy 19 lat oraz Fabienne, która w sierpniu będzie świętować 18. urodziny. W najnowszym wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" była gwiazda sceny muzycznej przyznała, że starała się wychowywać dzieci bezstresowo i nie naciskała na nie w żadnej kwestii.

Zobacz wideo Michał Wiśniewski kupił synowi samochód?!

Mandaryna o bezstresowym wychowywaniu dzieci: Nie było ciśnienia "na sukces". Jak reagowała na pytania o rozwód z ich ojcem?

Mandaryna od czasu do czasu przypomina o sobie, udzielając kolejnych wywiadów. Tym razem porozmawiała z Oskarem Netkowskim z "Dzień dobry TVN". Opowiedziała nieco o swojej przeszłości. Pasja do tańca narodziła się w niej, kiedy miała siedem lat.

Odkąd skończyłam siedem lat, zaczęłam tańczyć. To był mój cały świat - wyjeżdżaliśmy z zespołem artystycznym w Łodzi. Byłam w Holandii czy w NRD - w miejscach, które wydawały mi się odległe. Fantastyczne było w tym moim dzieciństwie, że moi rodzice dali mi duży pakiet zaufania. Stali za mną i powiedzieli, żebym szła w to, co chcę robić. Dali mi wolną rękę w wyborze. Polska była szaro-zielona, a w sercach było kolorowo - mówi.

Właśnie w taki sam sposób chciała wychować swoje dzieci. Nie narzucała im swoich wizji ich przyszłości i pozwoliła im realizować się w każdym kierunku.

Trochę siłą rzeczy to, jak wychowują nas rodzice, przekładamy przez siebie i swoją wrażliwość. I podobnie wychowujemy swoje dzieci. Ale nie zastanawiałam się, czego chciałabym uniknąć. Na pewno zawsze starałam się, żeby nie było ciśnienia "na sukces" - dodała.

Jak Marta Wiśniewska reagowała na pytania Xaviera i Fabienne o rozstanie z ich ojcem? Starała się przed nimi niczego nie ukrywać.

Kiedy się rozwodziliśmy, dzieci były bardzo małe. Na późniejszym etapie jeśli pytały, to rozmawialiśmy o naszym rozstaniu. Jeśli nie pytały, to nie zahaczaliśmy o ten temat. Widzieli, jaka była relacja między nami. Wypracowaliśmy wspólny język i znaleźliśmy instrukcję obsługi siebie nawzajem. A dzieci jak gąbki - chłoną relację rodziców.

I choć wydawałoby się, że życie w patchworkowej rodzinie może być uciążliwe (Michał Wiśniewski ma aktualnie piątą żonę, z którą wychowuje swoje piąte dziecko), bywa zabawnie i każdy możne liczyć na wsparcie wielu osób.

Jest bardzo śmiesznie. Jak ostatnio dzieci jechały z Michałem i Polą na wakacje, to siedziałyśmy na schodach z Anią [przy. red. Świątczak - matką dwóch córek Wiśniewskiego] przed domem Michała i wszystkie dzieci ustawiałyśmy w szeregu i robiłyśmy zbiórkę. Jest nas bardzo dużo. Nie jeździmy wszyscy razem na wakacje. Natomiast dzieci jeżdżą i z Michałem i ze mną. A jeśli chodzi o wigilię, to 23-ego jest u Michała, a 24-ego u mam. Jesteśmy patchworkową rodziną, dużo rzeczy robimy razem, ale żebyśmy aż tak żyli ze sobą, to też nie. Lubię mieć swoją przestrzeń. Lubię oddychać własnym powietrzem. Ale oczywiście przyjaźnimy się i dużo czasu spędzamy razem - powiedziała na koniec.

Cóż, Angelina Jolie i Brad Pitt mogliby się uczuć od Mandaryny i Michała takiego podejścia w kwestii opieki nad dziećmi...

Więcej o: