Teresa Lipowska w wywiadzie dla magazynu "Dobry tydzień" poruszyła temat swojej kondycji fizycznej i psychicznej. Pandemia źle wpłynęła na samopoczucie aktorki, która musi zmagać się z trudnościami życia codziennego w samotności. Obecność na planie serialu "M jak miłość" to dla niej jedyna nadzieja na lepszą przyszłość, bo tylko podczas nagrywania zdjęć czuje, że jest komuś potrzebna.
Gwiazda flagowego serialu TVP w ciągu ostatnich miesięcy utraciła pozytywną energię, którą zawsze tryskała. Zamknięta w domu szuka kompanów do rozmowy i zazdrości tym, którzy mogą przeżywać czasy pandemii wspólnie.
Nie ukrywam, że jestem przytłoczona tym, co się dzieje od ponad roku. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie - mówiła na łamach "Dobrego tygodnia".
Zazdroszczę ludziom, którzy w czasie pandemii mogą być we dwoje. I chociaż muszą być zamknięci w domach, to jednak są razem. Mogą pogadać, pośmiać się skomentować audycję, mecz. Cokolwiek. A ja mogę co najwyżej z obrazem pogadać - żaliła się aktorka.
Teresa Lipowska East News
Teresa Lipowska w szczerym wyznaniu zaznaczyła, że praca jest jej jedyną odskocznią od szarej codzienności. Tym samym zdementowała krążące w prasie plotki o rzekomym odejściu z serialu "M jak miłość".
Kiedy wiem, że przez kilka dni w miesiącu będę pracować, że będę komuś potrzebna, to od razu łatwiej mi się pozbierać. Żyję od zadania do zadania. Marzę o powrocie do normalności i o tym, żeby móc jeszcze wykrzesać z siebie trochę optymizmu.
Mamy nadzieję, że gwiazda telenoweli o losach rodziny Mostowiaków odzyska energię i będzie nią zarażać widzów popularnej produkcji jeszcze przez wiele lat.