Artur Orzech nie poprowadzi w tym roku Eurowizji, choć zajmował się tym od 1992 roku. Niestety, 22 marca podpadł władzom TVP, gdy nie pojawił się na nagraniach do odcinka "Szansy na sukces". Od tego czasu mówiło się o jego konflikcie z szefostwem stacji, a kroki, które teraz podjął, zdają się tylko to potwierdzać. Prezenter założył swój kanał na YouTubie, a w opisie sugestywnie dopiekł Jackowi Kurskiemu.
Artur Orzech podpadł władzom TVP - powodem miała być nieobecność podczas nagrań jednego z odcinków "Szansy na sukces". Dziennikarz poinformował o swojej niedyspozycji dwie godziny wcześniej. Jak wynikało z zamieszczonego później i usuniętego już wpisu Orzecha, to nie tylko ta sytuacja miała wpływ na zakończenie wieloletniej współpracy. Powodem odejścia miał być kierunek muzyczny, który obrała stacja. Prezenter uważa, że artyści disco polo to "nie jego bajka". Po takich słowach z pewnością nie ma szans na to, by Orzech w najbliższym czasie wrócił do TVP. Nie wiadomo też wciąż, kto zajmie jego miejsce na Eurowizji.
Orzech był częścią Eurowizji przez ponad 20 lat i co roku komentował w trakcie konkursu poczynania uczestników. Dziennikarz nie zamierza jednak odpuścić tak łatwo. Zdecydował się na założenie kanału na YouTubie, gdzie planuje zdawać relację z Eurowizji. W opisie zamieścił dosyć jednoznaczny przytyk w stronę Kurskiego.
Wyprzedź prezesa, zanim ci oświadczy, że nie skomentujesz Eurowizji - czytamy na kanale Orzecha na YouTubie.
Artur Orzech pokusił się też o zaczepny wpis na prywatnym koncie na Facebooku.
Panie Kurski, zatrzymał się pan w czasie. Skomentuję Eurowizję, jak będę chciał. Pan mi w tym nie przeszkodzi.
Jesteśmy ciekawi, kto zajmie miejsce Orzecha. Najważniejsze jednak, że eurowizyjny weteran poradził sobie z tą sytuacją i mimo odejścia z TVP zamierza komentować Eurowizję na swoich zasadach. Zamierzacie śledzić jego poczynania na YouTubie?