11 marca TVP oficjalnie przedstawiła kandydata, który poleci w maju do Rotterdamu i zawalczy o zwycięstwo na Eurowizji. Według bukmacherów, którzy w zeszłych latach prawidłowo typowali triumfatora, Rafał Brzozowski i jego kupiona od szwedów piosenka - "The Ride" - mogą nawet nie mieć szans na wejście do ścisłego finału. W ostatecznej rozgrywce z kolei usłyszymy raczej Tusse'a, który wystąpi w barwach skandynawskiego kraju i zaśpiewa utwór "Voices". Życie bardzo go doświadczyło. Sporo czasu spędził w obozie dla uchodźców.
12 marca w Sztokholmie odbył się finał Melodifestivalen, w którym co roku wyłaniany jest kandydat Szwedów na Eurowizję. Festiwal wygrał dziewiętnastoletni Tusse (właściwie Tousin Michael Chiza) z piosenką "Voices", która od soboty skoczyła już na czwarte miejsce typowań bukmacherów. Nie da się ukryć, że utwór ciemnoskórego wokalisty szybko wpada w ucho (szkoda, że Szwedzi nie sprzedali Polsce tak dobrego numeru). I choć wszyscy zachwycają się talentem mężczyzny, wiele osób zainteresowanych jest także przeszłością muzyka. Jako ośmiolatek uciekł przed wojną w Demokratycznej Republice Konga, przed przyjazdem do Szwecji znalazł się w obozie dla uchodźców.
Tusse był zmuszony uciekać przed wojną w Demokratycznej Republice Konga i po długim czasie spędzonym w obozie dla uchodźców, w wieku ośmiu lat, przybył do Szwecji. Na miejscu poznał życzliwych ludzi, którzy stali się jego nową rodziną. Mieszkają razem od 2015 roku we wsi Kullsbjörken.
Jeśli chodzi o polską propozycję, "The Ride" Rafała Brzozowskiego, plasuje się aktualnie na 25. pozycji listy bukmacherskiej. Ostatnie (40.) miejsce zajmuje reprezentant Albanii.