"Ranczo" podpadło politykom. "Spotykaliśmy się pretensjami ze strony PiS-u". Głównie chodziło o jedną postać

Serial "Ranczo" bardzo szybko zdobył serca widzów. Okazuje się, że twórcy serialu narazili się władzy. "Nie pisaliśmy serialu politycznego, ale że wszystko jest na swój sposób polityczne, więc tak był odbierany" - przyznał Jerzy Niemczuk, współscenarzysta produkcji.

Serial "Ranczo" przez lata cieszył się ogromną popularnością. Produkcja TVP opowiadająca o losach mieszkańców miejscowości Wilkowyje, zadebiutowała niedawno na Netfliksie, a w mediach pojawiły się plotki dotyczące kontynuacji serialu.

"Ranczo". Współscenarzysta przyznaje: Przez jakiś czas spotykaliśmy się pretensjami ze strony PiS-u

Współscenarzysta rancza, Jerzy Niemczuk, w rozmowie z WP opowiedział między innymi o pojawiających się w serialu wątkach inspirowanych polityką. Niemczuk przyznał, że w pewnym momencie produkcja podpadła Prawu i Sprawiedliwości:

Zdarzały się takie sytuacje. Przez jakiś czas spotykaliśmy się pretensjami ze strony PiS-u. Chodziło przede wszystkim o postać wójta. Wiele osób uznało, że to typowo "pisowski" polityk i że się z niego wyśmiewamy.
Zobacz wideo Serial "Ranczo" na Netflixie! Inne nowości na grudzień 2020

Mimo kontrowersji serial "Ranczo" znalazł odbiorców także wśród polityków:

Nie pisaliśmy serialu politycznego, ale że wszystko jest na swój sposób polityczne, więc tak był odbierany. Staraliśmy się unikać prostych połączeń i przełożeń. Wiem, że fanem serialu jest Jarosław Kalinowski, a minister Anna Streżyńska też przyznawała się do tego w wywiadach.

Okazuje się, że ogromnym fanem serialu był nawet Mieczysław Rakowski, który w latach w latach 1988-1989, za czasów prezydentury Wojciecha Jaruzelskiego, sprawował funkcję premiera:

Kiedyś z kolei znajomi opowiedzieli mi anegdotę, której bohaterem był Mieczysław Rakowski. Był u nich wtedy z wizytą, a przed kolacją spojrzał na zegarek i oświadczył, że musi natychmiast wracać do domu. Próbowali go namówić, żeby został. A on na to: "generalnie to ja seriali nie oglądam, ale ten naprawdę muszę". Kiedy dowiedzieli się, że chodzi o "Ranczo", powiedzieli, że też są fanami i mogą obejrzeć razem. I tak się stało.

Ilona Ostrowska i Cezary Żak na planie serialu 'Ranczo'Ilona Ostrowska i Cezary Żak na planie serialu 'Ranczo' East News/Wojda/REPORTER

Niemczuk podkreślił, że wątki polityczne rozwijały się wraz z fabułą serialu. Ranczo miało także pokazać mechanizmy funkcjonujące w małej społeczności:

To się nasilało coraz bardziej w kolejnych sezonach, także w tych, w których powstawaniu nie miałem już udziału. Wynikało to przede wszystkim z przebiegu akcji - Kozioł, który początkowo był wójtem, wędrował coraz wyżej w politycznej hierarchii, nic więc dziwnego, że tematy polityczne pojawiały się coraz częściej.

W "Ranczu" pojawiały się też wątki, które zdaniem niektórych były wyjątkowo kontrowersyjne, a nawet wzmacniały stereotypy:

W którymś z odcinków wprowadziliśmy sympatyczną postać Chińczyka. Kiedy epizody z jego udziałem trafiły na antenę, głośna zrobiła się sprawa Tybetu i brutalnej chińskiej polityki wobec tamtejszej ludności. I lewacka publicystyka rzuciła się na nas, że wybielamy mordercze Chiny.

Serial "Ranczo" kręcony był w latach 2006-2016. Produkcja doczekała się aż dziesięciu serii. Na razie oficjalnie nie wiadomo, czy serial doczeka się kontynuacji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.