Maja Ostaszewska udzieliła wywiadu magazynowi "Pani", w którym opowiedziała m.in. o związku z wieloletnim partnerem, Michałem Englertem. Oczywiście nie zabrakło pytania o byłą żonę scenarzysty, Małgorzatę Szumowską. Często zdarza się bowiem tak, że pracuje z nią przy wspólnych projektach.
Maja Ostaszewska to znana w Polsce i za granicami kraju aktorka, która ma w dorobku zawodowym udział w ważnych i cenionych produkcjach, takich jak "Panie Dulskie", "Katyń", "Czas honoru", "Uwikłanie", a także "Jack Strong" i "Body/Ciało", za które nagrodzono ją Orłami. Reżyserką jednego z nich jest Małgorzata Szumowska - napisała scenariusz wspólnie z Michałem Englertem, który był w przeszłości jej mężem. Ostaszewska w "Pani" zdradziła, jak reaguje na zawodowe połączenie tych dwojga.
Oni stanowią idealny tandem i dobrze się uzupełniają. Oboje są bardzo niezależni, nie chcą nikomu się przypodobać, idą swoją drogą. Od lat współpracują z grupą przyjaciół, tworząc twórczą wspólnotę - przyznała Ostaszewska.
Aktorka nie tylko toleruje współpracę partnera i byłej żony, a nawet przyjaźni się z Szumowską. Ceni jej cięty język i szczerość.
Poznałyśmy się jeszcze jako nastolatki. Małgośka ma bardzo silną, przywódczą osobowość i jest bardzo bezpośrednia. Nie obgaduje, nie knuje za plecami; jeśli coś do kogoś ma, to wali prosto z mostu. To może być przykre, ale ja bardzo cenię taką szczerość. Prywatnie przyjaźnimy się i rozumiemy - dodała.
Ostaszewska nie zamierzała ukrywać, że jej związek - jak każdy inny - przechodzi lepsze i gorsze momenty. Mimo 15-letniego stażu wciąż nie czuje wypalenia w tej relacji.
Piętnaście lat wspólnego życia z Michałem, dom, który tworzymy z dwójką naszych dzieci, to dla mnie wielka wartość. Przechodziliśmy różne wzloty i upadki, chwile euforyczne i trudne, ale nadal mamy się dobrze, nie wypaliliśmy się.
Zobacz też: Maja Ostaszewska bawi się w Wenecji z partnerem oraz jego byłą żoną. Internauci: Super patchwork
Mimo że aktorka uchodzi za pewną siebie i swoich przekonań, w rzeczywistości przeżywa również chwilę smutku i otwarcie się do tego przyznaje.
Nauczyłam się oddzielać własne potrzeby od oczekiwań innych i coraz mniej przejmuję się ocenami. Staram się z nikim nie porównywać, być dla siebie dobra. Nie ma już we mnie lęku, że coś mi przepadnie albo ucieknie, bo wiem, że to nieuniknione. I wreszcie pozwalam sobie na to, by poczuć się źle. (...) Szczęśliwe życie nie oznacza, że nie ma w nim trudnych momentów.
Spodziewaliście się, że ma aż tak dobre kontakty z byłą żoną Englerta?