Paweł Passini jest reżyserem teatralnym, dramatopisarzem, kompozytorem i dyrektorem lubelskiego neTTheatre. Ma na swoim koncie wiele nagród, m.in. nagrodę im. Konrada Swinarskiego dla najlepszego reżysera, przyznaną za spektakl "Morrison/Śmiercisyn". 8 lutego w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" o nazwie "Duży Format" ukazał się o reżyserze głośny artykuł, w którym wybrzmiały głosy studentek bydgoskiego wydziału Teatru Tańca Akademii Sztuk Teatralnych. Kobiety oskarżyły Passiniego o molestowanie.
Jedna z nich utrzymywała, że Passini nagrywał ją bez jej zgody, kiedy ta nago grała na scenie:
Próby, w których tańczyłam nago przed reżyserem, trwały wiele godzin. Nagrywał mnie bez mojej zgody, robił zdjęcia - wyznał jedna ze studentek.
Inna studentka twierdzi natomiast, że reżyser podczas prac nad spektaklem kazał jej zdjąć bieliznę.
Zaprezentowałam się w tym stroju reżyserowi. Passini zapytał mnie, co mam pod spodem. Miałam bieliznę. Kazał mi ją ściągnąć - czytamy.
To tylko niektóre z wyznań bydgoskich studentek. Paweł Passini wydał już oświadczenie, w którym zapewniał, że nagość w jego spektaklach nie ma aspektu erotycznego.
Nigdy nie ukrywałem tego, że pracuję z nagością na scenie. Nagie ciało w moich spektaklach nie ma aspektu erotycznego. Nie jest tam, żeby się na nie gapić, ale po to, żeby prowokować, żeby nie dało się na nie patrzeć - pisze.
I dodał:
Kluczowa jest tu zgoda aktora. Dla mnie do tej pory granicą tej zgody była dobrowolna kontynuacja współpracy. Nigdy nikogo nie zmuszałem do pracy ze mną. Nie da się pracować wiele godzin w sytuacji jeden na jeden bez obopólnej zgody. Wręcz przeciwnie, taka praca wymaga jego pełnego zaangażowania. Nie da się nikogo do niej zmusić.
Okazuje się, że na tym jednak nie koniec. Teraz oprócz oskarżeń o molestowanie pojawiły się także oskarżenia o mobbing. Aktorka Marta Nieradkiewicz, znana z takich produkcji jak "Pakt" czy "Ultraviolet", utrzymuje, że Passini na próbach zachowywał się wobec niej agresywnie.
Marta Nieradkiewicz opublikowała na swoim Facebooku wpis, w którym oskarża Pawła Passiniego o przemoc. Aktorka współpracowała z reżyserem przy spektaklu "Wanda" w Teatrze Starym im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, który premierę miał w 2013 roku. Aktorka przyznała we wpisie, że bała się reżysera, bo ten miał być wobec niej agresywny, rzucać w nią scenariuszem.
Moje spotkanie z Pawłem Passinim miało miejsce w Krakowie. Był to mój pierwszy spektakl w Teatrze Starym. Wszystko było na początku dobrze. Reżyser tłumaczył przy stoliku swoje koncepcje, opowiadał o pomysłach, panowała miła atmosfera. Problem pojawił się, kiedy rozpoczęliśmy próby indywidualne, a ja nie zgadzałam się na realizacje jego pomysłów, dyskutowałam z nim, podważałam - zaczęła aktorka.
Nieradkiewicz utrzymuje, że bała się zostawać z reżyserem sam na sam.
Doświadczyłam z jego strony przemocy psychicznej, którą bardzo łatwo ubrać w słowa, które wielokrotnie padają w tym tekście: "metoda pracy". Rzucał we mnie scenariuszem, krzyczał "przyjechała wielka aktorka z Bydgoszczy i co? I nic!". Kiedy chciałam wyjść z sali, zamykał drzwi i krzyczał, że nigdzie nie wyjdę. Wielokrotnie umniejszał mi jako osobie i jako aktorce, zarzucając brak zaangażowania, ograniczone horyzonty. Bałam się go do tego stopnia, że prosiłam kolegów, aby nie zostawiali mnie z nim samej na próbie - czytamy we wpisie aktorki.
Nieradkiewicz zwróciła się do koleżanek z branży, które oskarżyły reżysera o molestowanie, chwaląc ich odwagę. Miała też wiadomość dla samego Passiniego.
To koniec - zwróciła się do reżysera.