Kilka dni temu w sieci pojawił się nowy dokument o księżniczce popu. "Framing Britney Spears" opisuje nie tylko drogę na szczyt gwiazdy, ale również jej zawirowania związane z toksyczną relacją z ojcem, czy też problemy ze zdrowiem psychicznym. Nie mogło zabraknąć również wątku o jej głośnym rozstaniu z Justinem Timberlakiem.
Britney Spears i Justin Timberlake byli parą przez cztery lata, a ich bajeczny związek obserwował cały świat. Ten nie przetrwał próby czasu i zakończył się bolesnym rozstaniem. Mówiło się wówczas, że to wina piosenkarki, która miała okazać się niewierna. Mimo że sama zainteresowana nigdy nie potwierdziła tych spekulacji, media wzięły stronę Justina i okrzyknęły ją zdrajczynią. Dla 21-letniej wówczas Britney świat się załamał, a nowy teledysk byłego chłopaka, w którym łudząca podobna do niej aktorka go zdradza, tylko pogorszył sytuację. W dokumencie "Framing Britney Spears" dziennikarze zwrócili uwagę na niesprawiedliwą ocenę, jakiej wówczas została poddana Britney.
Ludzie traktowali ją jak "szkolną szmatę" - komentował dziennikarz Wesley Morris.
Po premierze filmu fani artystki wyrazili swoje niezadowolenie w mediach społecznościowych piosenkarza. Jak się okazuje, Britney Spears nie chciała, aby tak się stało. Osoba z jej otoczenia w rozmowie z "US Weekly" przyznała, że gwiazda nie chowa już urazy.
Przez lata Britney była obiektem różnych obelg, szczególnie w mediach społecznościowych. Ona nigdy nie chciałaby, aby jej fani atakowali jej byłego chłopaka. Nienawiść niczego nie rozwiąże, niezależnie od tego, co wydarzyło się w przeszłości. Britney nie ma pretensji do Justina z powodu tego, co powiedział lub zrobił. Czuje, że byli młodzi i zakochani i oboje robili głupie rzeczy, kiedy byli razem. Była załamana, kiedy się rozstali, ale teraz już o tym nie myśli - zdradza źródło magazynu.
Dokument "Framing Britney Spears" robi niemałą furorę w sieci. Myślicie, że Justin również skusi się na mały seans?