Córka Papcia Chmiela występowała w "Żonach Hollywood". Opowiedziała o ojcu: Czuł się nikim. Chciał być znany i lubiany

Monika Lehman, córka Papcia Chmiela, w jednym z archiwalnych wywiadów opowiedziała o znanym tacie. Jakim człowiekiem był prywatnie zmarły artysta?

Słynny Papcio Chmiel zmarł 22 stycznia w wieku 97 lat. Komiksy artysty są już kultowe, a inspiracją do ich tworzenia były jego własne dzieci. Córkę Henryka Jerzego Chmielewskiego widzowie mogą kojarzyć z programu "Żony Hollywood", który kilka lat temu emitował TVN. Monika Lehman, bo o niej mowa, od lat mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych, gdzie spełnia się jako artystka i twórczyni gobelinów. W 2018 roku udzieliła wywiadu magazynowi "VIVA!", w którym opowiedziała o znanym tacie. Jaki był prywatnie?

Córka Papcia Chmiela opowiedziała o tacie

Monika Lehman odziedziczyła talent po ojcu, jednak ten zachęcał ją do zainteresowania sztuką również z jej względów zdrowotnych, bowiem ta w dzieciństwie cierpiała na łamliwość kości. Nadmiar ruchu w jej przypadku nie był wskazany, więc nie mogła bawić się tak jak inne dzieci. Sztuka stała się na niej pasją i sposobem na spędzanie wolnego czasu. 

W tym czasie tacie udało się zaszczepić we mnie pasję do rysowania, a mama nauczyła techniki szycia, szydełkowania i robienia na drutach - wspominała.

Celebrytka przyznała, że ojciec był dla niej bardzo troskliwy, w przeciwieństwie do jej brata. Dla niego Chmielewski był o wiele bardziej surowy, nad czym ta ubolewała.

W przeciwieństwie do brata, dla mnie był zawsze opiekuńczy. Wychodził z założenia, że facet ma być twardy, a kobietę można rozpieszczać. Często było mi przykro, że tak do niego ostro podchodzi, a mnie traktuje łagodniej. Ale taki był model wychowania, który dziś zanika - mówiła w rozmowie z "VIVĄ!".
 

W życiu prywatnym Chmielewskiego, w przeciwieństwie do zawodowego, nie było już takie kolorowo. Anna Śliwińska, żona artysty, odeszła od niego i wyprowadziła się do USA, gdzie się zakochała. Kilka lat później dołączyły do niej dzieci, które mieszkają tam do dziś. Swoich siły za oceanem próbował również Chmielewski, jednak po pewnym czasie wrócił do kraju. Nie mógł odnaleźć się jako pracownik fizyczny.

Musiał podejmować fizyczne prace przez brak dobrej znajomości języka angielskiego i pozwolenia na pracę. Malował domy, zajmował się ogrodami, raz robił plakaty i witraże. Czuł się nikim. Mój tata chciał być znany i lubiany. W Polsce jego książki cieszyły się ogromną popularnością. Dostawał listy, w których proszono go o powrót. Dla niego nie miało znaczenia, że za książkę dostał mniej, niż za malowanie parapetów. Ważne jest, żeby mieć pieniądze, by utrzymać się przy życiu, ale najważniejsze to robić to, co daje ci ogromną satysfakcję, co jest twoją pasją i by być kim się chce - wspominała Lehman.

Mimo że Henryk Chmielewski rozpieszczał córkę w życiu codziennym, to już do jej prac artystycznych podchodził już z dużo większą dozą krytycyzmu. Sporo od niej wymagał.

Przychodził i wytykał mi wszystkie błędy. Pod tym względem był bardzo męczący. Większość moich kolegów mogła iść swoją drogą, tworzyć bohomazy, abstrakcje. Tata powiedział, że dopóki dokładnie nie poznam anatomii ludzkiego ciała i moje prace nie będą idealnie odwzorowywać rysowanej osoby, to nie mogę iść w żadną abstrakcję... - opowiadała.

Monika Lehman jest aktywna na Instagramie, gdzie relacjonuje nie tylko swoje luksusowe życie w USA, ale również wraca wspomnieniami do starych czasów. Na jej profilu nie brakuje też zdjęć taty. Najnowsze z nich zamieściła na początku tego roku.

 
Zobacz wideo Piotr Kraśko o imprezie Kingi Rusin w Hollywood: "Amerykanie są bardzo specyficzni"
Więcej o:
Copyright © Agora SA