O śmierci wspaniałej, polskiej piosenkarki Marii Koterbskiej pisaliśmy w poniedziałek 18 stycznia. Artystka znana z utworów takich jak "Serduszko puka w rytmie cha-cha", "Augustowskie noce" czy "Parasolki" zmarła w szpitalu onkologicznym w Bielsku-Białej. Śmierć mamy potwierdził syn, Roman Frankl, który nie zdążył się z nią pożegnać.
O śmierci wybitej artystki powiedział także prezydent Bielska-Białej. Zamieścił obszerny wpis, który opublikował na Facebooku.
Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci wielkiej damy polskiej piosenki, wspaniałej osoby, wybitnej bielszczanki - Marii Koterbskiej. Legendarna artystka 13 lipca ubiegłego roku świętowała swoje 96. urodziny. Pełna optymizmu i pogody ducha. Taką też ją wszyscy zapamiętamy. Zapamiętamy też największe przeboje jak: "Karuzela", "Serduszko puka w rytmie cza-cza", "Augustowskie noce" i wiele innych. W imieniu wszystkich bielszczan rodzinie Pani Marii i jej najbliższym składam wyrazy współczucia. Świat dziś wiele stracił… Dziękujemy za wszystko, Pani Mario. Móc Panią znać, to był prawdziwy zaszczyt
Ponadto, jak dowiedział się portal "SE.pl", Maria Koterbska trafiła do szpitala jeszcze przed Wigilią. Już wtedy była bardzo schorowana.
23 grudnia źle się poczuła i trafiła do szpitala onkologicznego, z którego już nie wyszła - zdradził informator.
Jedyny syn artystki Roman Frankl w tym czasie przebywał w Wiedniu. Niestety nie zdążył pożegnać się z mamą. Do Polski przyleciał dopiero we wtorek.
Maria Koterbska zmarła w wieku 96 lat.