Ciemne chmury zawisły nad głową Macieja Maleńczuka. Muzyk został uznany winnym naruszenia nietykalności osobistej jednego z działaczy pro-life. 17 grudnia 2016 r. na Rynku Głównym w Krakowie miał wówczas miejsce protest, który został zorganizowany przez lewicową partię przeciwko wypowiedzeniu przez rząd Prawa i Sprawiedliwości konwencji antyprzemocowej. Maleńczuk uderzył Łukasza Koniecznego (wolontariusza fundacji Pro-Prawo do Życia, której zwolennicy zgromadzili się nieopodal protestujących polityków Partii Razem) w żuchwę.
Informacje w sprawie decyzji sądu podała do opinii publicznej w rozmowie z Polską Agencją Prasową obrończyni Macieja Maleńczuka, adw. Marta Lech. Zgodnie z postanowieniem nieprawomocnego jeszcze wyroku, muzyk musi zapłacić sześć tysięcy złotych grzywny oraz tysiąc złotych zadośćuczynienia na rzecz działacza pro-life. Ponadto gwiazdor polskiej sceny muzycznej musi pokryć koszty procesu sądowego oskarżyciela.
Akt oskarżenia przeciwko Maleńczukowi wystosowali prawnicy Fundacji Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. W dokumencie pojawiła się następująca wzmianka:
Muzyk chełpił się atakiem na portalu społecznościowym, co dowodzi, że nie szanuje prawa.
Warto dodać, że z kolei akt oskarżenia Maleńczuka przeciwko Koniecznemu został oddalony, a proces umorzono. Jak czytamy na WP, "biegli stwierdzili, że działacz cierpi na chorobę, która sprawia, że nie jest w stanie rozpoznać znaczenia swojego czynu w momencie konkretnego zdarzenia. Tym samym mężczyzna nie będzie ponosił odpowiedzialności karnej".
Myślicie, że Maleńczuk będzie odwoływał się od wyroku sądu pierwszej instancji?